W stronę dźwiękowej abstrakcji.
Gunnar Wendel zadebiutował w drugiej połowie minionej dekady. Choć wówczas panowała moda na zwiewny minimal, jego pociągały bardziej szorstkie i masywne brzmienia. Nic więc dziwnego, że szybko znalazł przystań w wytwórni Workshop, która zaczynała dopiero wówczas zdobywać popularność, odwołując się do chicagowskiego i detroitowego house’u. Z czasem okazało się, że to właśnie kolejne winylowe wydawnictwa pochodzącego z Lipska producenta, działającego pod pseudonimem Kassem Mosse, zdefiniowały charakterystyczne brzmienie tłoczni.
Najważniejszym z nich okazał się debiutancki album artysty – „Workshop 19” – który dwa lata temu odsłonił pełnię jego możliwości w kreowaniu zarazem abstrakcyjnej, jak i funkcjonalnej wizji gatunku. Wendel zdradzał bowiem od początku skłonności do udziwniania swej muzyki – i dał temu pełen wyraz w pobocznych projektach, przede wszystkim nagrywając jako Kassem Mosse w duecie z kolegą po fachu znanym jako Mix Mup, ale też publikując pod zupełnie innymi pseudonimami – Paid Reach czy The Siege Of Troy.
Kulminacją tych dwóch wątków w twórczości młodego producenta jest jego album dla londyńskiej wytwórni Honest Jon’s. Jedenaście zgromadzonych na nim nagrań można podzielić na trzy segmenty. Pierwszy tworzą syntezatorowe eksperymenty, wpisane w formułę zgrzytliwych miniatur („Stepping On Salt” czy „Collapsing Dual Core”). Drugi to autorska wersja szorstkiego house’u i electro, łącząca taneczne bity z rozedrganą elektroniką („Galaxy Series 7” lub „Aluminosilicate Mirrors”). I wreszcie trzeci – próba syntezy klawiszowych wariacji z klubowymi podkładami („Phoenicia Wireless” czy „Molecular Memories”).
Będąc przyzwyczajonym przez wydawnictwa Workshopu do muzyki Kassema Mosse mocniej skoncentrowanej na house’owej dosłowności, przesłuchaniu „Disclosure” towarzyszą skrajnie odmienne emocje – od zachwytu do irytacji. W końcu staje się jednak jasne, że materiał ten trzeba zaakceptować lub odrzucić w całości. Niemiecki producent świadomie omija wydeptane wcześniej przez siebie tropy – i ostro skręca w stronę coraz bardziej zaawansowanej abstrakcji. Trudno nie uznać tego ruchu za godnego podziwu – wszak świadczy on o śmiałości artysty w dźwiękowych poszukiwaniach. A że dostajemy przez to trudniejszy materiał? To już jego prawo.
Honest Jon’s 2016
Może się mylę, a na pewno się mylę, ale materiał brzmi na mało przemyślany.