81-letni twórca terminu „Czwarty Świat” wraca z nowym albumem. To nie jest fake!
Jestem ciekaw, czy ktoś jeszcze wierzył w pojawienie się nowej muzyki amerykańskiego trębacza, kompozytora i konceptualisty Jona Hassella? 22 marca artysta świętował swoje 81. urodziny. Można tylko pozazdrości i oczywiście pogratulować sprawności intelektualnej, jaką wciąż zachowuje ten niezwykły twórca.
Nie chcę jakoś nadmiernie rozpisywać się o bogatej biografii Hassella, ponieważ zakładam, że powinna być nieźle znana czytelnikom Nowej Muzyki. Przypomnę tylko kilka znaczących faktów z życia kompozytora, które uważam za kluczowe, jeśli chodzi o rozwój jego kariery. Myślę tu o studiach w Kolonii pod kierunkiem Karla-Heinza Stockhausena, udział w nagraniu „In C” Terry’ego Rileya w 1968 roku, pobyt w zespole La Monte Young’a Theatre Of Eternal Music oraz naukę indyjskiego śpiewu Kiranic u nieżyjącego już Pandit Pran Natha (zmarł 13 czerwca 1996 r.). Fascynacja Hassella rozmaitymi kulturami świata, doprowadziła go do uformułowania w latach 70. koncepcji pod nazwą „Czwarty Świat”, którą zaprezentował na swoich pierwszych płytach „Vernal Equinox” i „Earthquake Island” opublikowanych pod koniec lat 70. oraz na „Fourth World, wol. 1: Possible Musics” z 1980 roku.
Struktury dźwiękowe wymyślone przez Hassella, opierające się na łączeniu etnicznych wątków z zaawansowaną elektroniką i minimalistycznym brzmieniem trąbki (wyraźne wpływy Milesa Davisa), mocno zainteresowały w tamtym czasie Briana Eno, co zaowocowało ich współpracą na albumie „Possible Musics”. Później Eno wykorzystał elementy „Fourth World” na krążku „My Life In The Bush Of Ghosts” nagranym z Davidem Byrne’em. W moim odczuciu największymi spadkobiercami idei Hasella – w sposobie wydobywaniu dźwięków z trąbki i operowania modalnymi harmoniami – są Nils Petter Molvær, Arve Henriksen oraz Toshinori Kondō.
W ciągu ostatnich kilku lat twórczość Hassella odcisnęła znaczący wpływ na nową falę artystów-elektroników, w tym Oneohtrix Point Never, Huerco S czy Visible Cloaks. W 2017 roku ukazała się kompilacja „Miracle Steps: Music From The Fourth World 1983-2017” (Optimo Music), na której pojawił się m.in. utwór Hassella – „Miracle Steps”.
„Listening To Pictures (Pentimento Volume One)” ukazał się nakładem nowo powstałej oficyny Ndeya Records, mającej wydawać zarówno nową muzyką Amerykanina, zremasterowane wydawnictwa sprzed lat, jak i dotychczas niewydany materiał.
Kompozycjom Hassella towarzyszy koncepcja zakorzeniona w instalacjach Roberta Irwina, którą sam autor określa jako „perceiving yourself perceiving”. Ważne jest też, co podkreśla wielokrotnie Jon, tzw. proces słuchania w pionie (the process of vertical listening) łączący się ze „słuchaniem własnego słuchania” – czyli tego, co się dzieje w danym momencie, jednocześnie zadając sobie pytanie: jakie widzisz „kształty” i jak one zmieniają się pod wpływem muzyki poruszającej się w czasie?
Okładkę płyty zdobi obraz niemieckiego malarza Matiego Klarweina (1932-2002), którego prace Hassell opisuje w następujący sposób: obrazy Klarweina zawsze były moją muzyką. Ta metafora może być jedną z możliwych ścieżek interpretacyjnych zwartości „Listening To Pictures (Pentimento Volume One)”, ale zawsze warto poszukać własnej. Wiele razy przesłuchałem nowe nagrania Hassella zanim zacząłem o nich pisać. Po jakimś czasie wyłonił mi się z nich bardzo osobny, na różnych poziomach peryferyczny świat dźwiękowych mozaik, jaki emanuje od pierwszych chwil, czyli otwierającego całość utworu „Dreaming”. Ustronnie dryfujące elektroniczne przetworzenia i jazzowe fraktale w „Picnic” unoszą się na powierzchni ambientowych naleciałości. Nieco podobny klimat wypływa z „Slipstream”, choć tylko do pewnego momentu, bo z czasem elektroniczny puls oraz trąbka nadają kompozycji swój rytm i brzmienie. W „Al Kongo Udu” doskonale słychać wspomniany „Fourth World”, który bez trudu można zlokalizować w dokonaniach takich tuzów jak Four Tet, Alva Noto, David Sylvian czy Gas.
„Pastorale Vassant” (znakomite włączenie field recordingu) z kolei skojarzyło mi się z tym, co prezentują na wspólnych płytach Ryūichi Sakamoto i Alva Noto. Przepiękna trąbka w „Manga Scene” (z odrobiną stylu Billa Dixona, szczególnie w jednej z ostatnich fraz) wspinająca się z wielką gracją po elektronicznych węzłach wypuszczonych gdzieś z kosmosu, a z drugiej strony w innych warstwach umiejętnie skryły się tu niezidentyfikowane kultury Ziemian. Króciutki „First Rain” stał się wyabstrahowanym przejściem do jeszcze bardziej abstrakcyjnego fragmentu „Ndeya”, gdzie future jazzowa wizja („wolno opadające” dźwięki skrzypiec, fortepianu, trąbki) głęboko zakorzeniona w plemienności (podkreśla też to elektroniczny beat) nadbudowują razem być może „Fifth World”.
Trudno uwierzyć, iż „Listening To Pictures (Pentimento Volume One)” nagrał 81-letni człowiek, ale że Jon Hassell to już nie! Muzyka stworzona przez obrazy, jakie tylko Hassell potrafi zagrać!
08.06.2018 | Ndeya Records
Strona Jona Hassella »
fot. Roman Koval