Wpisz i kliknij enter

Stefan Goldmann – Tacit Script

Konceptualna awangarda wywiedziona z techno i house’u.

Kiedy niemiecki producent zadebiutował na początku minionej dekady, od razu czuć było, że jego minimalowa wersja tech-house’u ciąży z płyty na płytę w stronę coraz bardziej eksperymentalnych form. To dlatego jego EP-ki publikowały te wytwórnie, które zawsze dbały o futurystyczny ton swych wydawnictw, jak Perlon czy Innervisions. Artysta pozostał wierny formule czterootworowej płyty skierowanej do klubowej publiczności do dzisiaj, choć od pewnego czasu publikuje te nagrania głównie nakładem wytwórni Macro, którą założył z kolegą po fachu – Finnem Johannsenem.

Kiedy tłocznia ta opublikowała w 2008 roku debiutancki album Stefana Goldmanna, choć materiał ten był mocno rytmiczny, miał głębszy oddech, który muzyka Niemca zyskała w tym  większym formacie. „The Transitory State” okazał się dla niego początkiem drogi do jeszcze bardziej abstrakcyjnych dokonań. Na kolejnych płytach berliński producent niemal  całkowicie oddalił się od techno i house’u, koncentrując się na dźwiękowych eksperymentach bliskich muzyce współczesnej. Nic dziwnego, że szybko wkroczył ze swą twórczością z powodzeniem do muzeów i galerii sztuki.

Podobną muzykę przynosi najnowsze dzieło Niemca. „Tacit Script” to godzinne streszczenie pięciogodzinnego soundtracku do sztuki teatralnej „Alif”, która miała premierę podczas Maerz Musik Festivalu w Berlinie w 2015 roku. Album zawiera osiem długich kompozycji o ilustracyjnym tonie. Są tu eksperymenty z pogranicza muzyki współczesnej („Broca”), wycieczki w stronę chmurnego ambientu („Turbulent Scalar”) oraz wypadające w tym towarzystwie najciekawiej pomysłowe reinterpretacje psychodelicznej kosmische musik, przenicowanej zaszumionym industrialem („Apophenia” i „HMS Solitude”).

„Tacit Script” lokuje się w wyznaczonej takimi płytami jak „Industry” i „A1” formule awangardowej elektroniki w wykonaniu Stefana Goldmanna. Z techno i house’m łączy go tylko bazowy element – repetytywność. Trochę szkoda, że niemiecki producent porzucił całkowicie formułę muzyki klubowej, bo to właśnie na eksperymentujących z nią albumach „The Transitory State” i „17:50” osiągał najciekawsze efekty. Tutaj brak trochę tej typowej dla techno i house’u dyscypliny rytmicznej. To przede wszystkim portret niczym nieograniczonej wyobraźni twórcy tego materiału, w której jednak nie każdy się odnajdzie.

Macro 2019

www.macro-rec.com

www.facebook.com/macrorec

www.stefangoldmann.com

www.facebook.com/stgmn







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy