Polska elektroniką stoi. Część pierwsza.
Wraz z nadejściem wiosny nasza scena elektroniczna wydała obfity plon w postaci płyt, których nie sposób pominąć milczeniem. Jest ich sporo, więc trzeba zagospodarować sobie kawał czasu, żeby je przyswoić. Doszło do tego, że przegląd „krótko” postanowiłem poświęcić wyłącznie im w rozbiciu na dwie części. W części pierwszej Polska została ujęta w ramy wychodzące poza geograficzne granice.
Na dobry początek współpraca polsko – turecka. Tugçe Şenogul to wokalistka, która zachwyciła Wojtka Kucharczyka swoją płytą „Gölgelerine”. Spotkali się razem na Tauronie. Z racji, jak to opisał sam zainteresowany w internecie, braku czasu powstała tylko ep`ka, która zawiera zaledwie cztery utwory. Turczynka dysponuje fascynującym głosem. Głębokim i wciągającym nas w mroczne uniwersum świata pełnego historycznego kurzu, ale jednocześnie nowocześnie lśniącego elektronicznym pulsem. Dostajemy więc dwie wersje utworu „Bunu Sana Demistim”, coś na kształt zabawy z odrzutami („B-side jokes”) oraz utwór dodatkowy na koniec. Ta muzyka ma w sobie niespotykany magnetyzm. Kompletnie rozkłada mnie na łopatki na bardzo wielu poziomach. Sprawdza się zarówno w tle (może nawet prześladować słuchacza lub ludzi z jego najbliższego otoczenia, jeśli słucha się tego w pracy na przykład), jak również jako środek transportu do sfer poza czasem i miejscem. Druga odsłona tytułowego utworu dodatkowo naszpikowana jest warstwą elektroniczną, która napędza całość. Z kolei „Too sudden outro” pochłania resztę światła, które sączyło się jeszcze w poprzednich utworach. To zejście na niższy poziom, całkowicie spowity mrokiem i paradoksalnie dość popowy. Przewrotność tej koncepcji nie przestaje mnie zachwycać. Odurzam się do nieprzytomności i rozpaczliwie pytam: dlaczego to tak krótko trwa?
Tugçe Şenogul x Wojciech Kucharczyk – BUNU SANA DEMIŞTIM SUITE | Mik.Musik.!. 2019
Bandcamp
FB Tugçe Şenogul
FB Wojciech Kucharczyk
FB Mik Musik
Marcin Dymiter (zwany również Emiterem) postanowił zacieśnić współpracę z Hubertem Zemlerem tworząc w ten sposób duet Zemiter. Każdy z muzyków robi swoje. Pierwszy zajął się dźwiękami otoczenia, a drugi tworzy rytm. Zasadniczo. Powyższy opis dotyczy jedynie brzegów muzyki zawartej na kasecie, gdyż środek jest płynny i zawiera w sobie przenikanie się doświadczeń, wrażliwości i umiejętności obu twórców. Współpraca zasłużonych twórców przybiera formę symbiozy. Pomimo eksperymentalnego charakteru, całość zespojona jest w sposób bardzo płynny. Właściwie trudno wychwycić momenty podziału, a utwory brzmią jakby ich rozrost był najbardziej naturalną rzeczą na świecie. W „Psiej gwieździe 1” natura sąsiaduje z dźwiękiem silnika spalinowego. W części drugiej pojawia się już rytm, ale dudni on raczej na dnie kompozycji i przykryty został elektroniczną płachtą. Z czteroczęściowej kompozycji „Lepsze Czasy” najbardziej lubię część drugą, w której objawia się duch szaleństwa. Forma improwizacyjna wymyka się twórcom spod kontroli. Z kolei „Lepsze Czasy 4” są najbardziej wyważone i pogłębione. „Zemiter” brzmi jakby kosmiczna cywilizacja próbowała opisać Ziemię swoim ziomkom.
Zemiter – Zemiter | Lado ABC 2019
Bandcamp
FB Lado ABC
Bazą wyjściową dla Izanasza jest muzyka taneczna. Czeski twórca Jan Palatý skupił się na rytmicznej stronie starając się wzbogacić ją kontrastującymi teksturami. „Psykedelar” jest w zamiarze trylogią, której część pierwszą twórca wydał sam, a część druga ukazuje się w polskim labelu Pointless Geometry. Muzyka w wykonaniu Czecha jest fabrycznie wyposażona w usterki. Słychać to już wyraźnie w otwierającym „Spökrabo”, gdzie na dronowym podłożu pojawia się rytm poprzecinany różnej maści zakłóceniami. Następny w kolejce „Ansisut” ma w sobie sporo drewnianej perkusji i kieruje się w stronę idm. Sam twórca nie ucieka od chwytliwości, którą można usłyszeć w „Krypp”. Dźwięk gitary został mocno zmodulowany, a sama melodia gubi się gdzieś, powtarza rwane fragmenty. W tym przypadku Palatý popisuje się formą abstrakcyjną. Kapitalna robota została wykonana w utworze „Þátturinn”. Ekstatyczny rytm połączony z syntezatorami i dziwnymi samplami wokalnymi przemieszcza się powoli do punktu kulminacyjnego. Istna feeria barw. Najlepiej wypada najdłuższy „Alveg af fjöllum”. Tu panuje klimat powolnie zniekształcany. W połowie wpada hałas i obraca wniwecz ambientową płaszczyznę. Dobry album dla osób poszukujących nowych wrażeń.
IZANASZ – PSYKEDELAR Vol. 2 | Pointless Geometry 2019
Bandcamp
FB Izanasz
FB Pointless Geometry