Wpisz i kliknij enter

ASUNA & Jan Jelinek – Signals Bulletin

Jest przyjemnie.

W pierwszym odruchu pomyślałem „jest lepiej niż poprzednio”. Razem z Maćkiem Kaczmarskim opisaliśmy album Jana Jelinka „Zwischen” praktycznie nie różniąc się w jego ocenie. Tym razem słynny muzyk zaprosił do współpracy ASUNĘ. Japończyk znany jest ze swojego zamiłowania do rozwlekłych form granych na organach. Używa klawiszy w taki sposób, aby tworzyć za ich pomocą grube fale dźwięku. Nagranie tych improwizacji zajęło artystom trzy lata. W tym czasie spotykali się na sesjach w Kyoto, Berlinie i Kanazawie. Jestem przekonany, że ten album byłby dużo gorszy, gdyby obaj, dzisiejszym zwyczajem, wymieniali się plikami drogą internetową. W ten sposób mamy do czynienia z albumem dopieszczonym oraz w pełni autorskim.

Początkowy „Relief, pt.1” pokazuje, że ich współpraca ma sens i jest w niej sporo szerokości. Rozciągnięty dron zachęcający do medytacji wybrzmiewa w towarzystwie elektronicznych zamgleń, lekkich, prawie niezauważalnych zmian tonacji. Krótko mówiąc Japończyk wysuwa się tu na czoło. Pejzaż dźwiękowy ufundowany przez obu twórców jest piękny. W „Pulsating Primary Structure” na scenę wkracza sceneria jak z filmu science-fiction. Pulsujące, futurystyczne syntezatory wypełniają cały utwór. Muzyka porusza się po łuku budując intensywną atmosferę. Najbardziej podoba mi się ten moment kiedy środek zaczynają wypełniać migotliwe, jasne skupiska iskier.

Początkowe dwadzieścia cztery minuty są świetne. W następnej kolejności trafiamy na dwa, krótsze utwory. Pierwszy z nich to „Fountain”, który jest bardziej wysublimowany. Brzmi to jak efekt pracy w laboratorium dźwięku, gdzieś na odległej stacji kosmicznej. Gdybym miał posłużyć się przymiotnikiem najpełniej oddającym moje odczucia to wybrałbym słowo „suchy”. „How a Spiral Works” wprowadza nutę paranoiczną. To efekt zapętleń basowych, które szczelnie oplatają warstwę niespokojnej elektroniki. Każda nowa partia dźwięków nakrywa poprzednią i spycha z piedestału, a na dnie swobodnie opada ambient.

Zamykający „Blinking of Coutless Lines” to kosmos w pigułce. Dron o niskiej częstotliwości rozwija się niczym dzika roślina. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że tkwimy w jakimś zawieszeniu, zupełnie jakbyśmy wypadli z czasu. Druga połowa utworu należy do Jelinka, który ubarwia go kaskadami dźwięków dodając psychodelicznej przyprawy. „Signals Bulletin” nie jest arcydziełem. Szczerze mówiąc dobrze, że nim nie jest. Jest natomiast zwyczajnie dobry i błędem byłoby go przeoczyć albo niedocenić. Nade wszystko jest przyjemny. I o to chodzi.

Faitiche | 2019
Bandcamp







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy