Wpisz i kliknij enter

Rites of Fall – Towards the Blackest Skies

Im dalej w las, tym ciemniej.

Jeśli nie pamiętacie czym, a właściwie kim jest Rites of Fall, to zachęcam do przypomnienia sobie tekstu poświęconego debiutanckiej EP`ce „Truthsayer”. Po tak dobrym starcie przyszło nam trochę poczekać na album długogrający. Bartek Kuszewski nie zmarnował tego czasu. Rozwinął formułę swojej muzyki, nie zapomniał o elementach żywych jako części składowej swojej muzyki, a co najważniejsze, „Towards the Blackest Skies” powinno podziałać nie tylko na rodzimą publiczność. Wszyscy, którym przypadła do gustu poprzednia mała płyta, również powinni być zadowoleni, gdyż w dużej mierze pozostajemy w krainie dark ambientu, ale nie tylko.

Przede wszystkim muszę pochwalić Kuszewskiego za poukładanie tej płyty, choć to może nie jest najlepsze określenie. Chodzi mi o dobre rozłożenie dramatycznych akcentów, ale w ujęciu całości materiału, choć do poszczególnych utworów też nie można się przyczepić. Sam początek jest obiecujący, aczkolwiek nieco zbyt oczywisty. Chodzi o „Afterflesh”, w którym najbardziej podoba mi się rozciągnięty głos w tle. Im dalej w las, tym ciemniej. Singlowy „Void Instinct” to bezpieczny wybór. Jest więcej głębi, falujące echo, no i odległy dźwięk saksofonu, na którym gra Rafał Wawszkiewicz. Dla mnie prawdziwa przygoda rozpoczyna się od utworu numer 3.

Jest ostrzej, to na pewno, ale „Continuum” przynosi nieliche zaskoczenie w drugiej części. Niesiony trip-hopowym rytmem, przeistacza się w kruchą strukturę o melancholijnym charakterze (piszczałka, na której gra Malin). Po klimatycznym, dającym moment na opanowanie nerwów, środku („From The Ashes, From the Dust”) wpadamy prosto w „The Torch”. Atmosfera się zagęszcza, rytm robi się bardziej ociężały, a Bartek Kuszewski znów zaskakuje. Tym razem za sprawą połączenia gregoriańskiego chorału z ambientem, a także rozdzierającej końcówki. Ten utwór stanowi o ponadprzeciętnych umiejętnościach jego twórcy, a przy okazji jest moim ulubionym na płycie.

Uczucie pustki towarzyszyć będzie nam w „Expand and Collapse”. „Towards the Blackest Skies” to zachwycający popis ciemnej elektroniki, pulsującej materii oraz dramaturgicznego rozwinięcia. Dość pesymistyczny tytuł „The World Will Die, But We Will Live Forever” dobrze oddaje atmosferę samego utworu, a i podkreśla wymowę samego albumu. „Towards the Blackest Skies” ma wszystko to, co mieć powinien znakomity album. Jest precyzyjnie i z myślą poukładany, są świetne utwory, produkcja oraz brzmienie na wysokim poziomie również. Czy tak mógłby brzmieć koniec ery człowieka na Ziemi? To możliwe.

Leidforschung | 2019
Bandcamp
FB
FB Leidforschung







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Erstman
Erstman
4 lat temu

okładka trochę bardzo alameda, grafika trochę zaskórniki wannabe.

Polecamy