Wpisz i kliknij enter

Jeremy Cunningham – The Weather Up There

12 lat po tragedii.

Płyta “The Weather Up There” jest na wskroś pacyfistyczna. Wynika to z historii, która leży u jej podstaw. 12 lat temu brat perkusisty Jeremy`ego Cunninghama – Andrew – został zabity w trakcie napadu na dom. Muzyk potrzebował tyle lat, żeby jakoś, z pomocą przyjaciół i muzyki, uporać się z tą tragedią. Napisał muzykę przejmującą, a jednocześnie barwną i utrzymaną (częściowo) w pogodnym tonie. Jest to jednak ton pogodnej zadumy, refleksji rzekłbym, a nie czegoś zmierzającemu ku świetlistej radości.

Przy albumie, w roli współproducenta i gitarzysty, wystąpił Jeff Parker, a na samym krążku gości śmietanka chicagowskich muzyków. Album przypomina trochę film dokumentalny poprzez pojawianie się na nim członków rodziny Cunningham. Ciotka muzyka opowiada o swoim śnie w otwierającym płytę utworze „Sleep”. W nim mieści się również wiolonczela, na której gra Tomeka Reid. Chwilę później dostajemy balladową formę, w której środku znajduje się gitara Parkera. Swoją intensywnością uwagę przyciąga krótki „All I Know” z bardzo emocjonalnym tekstem, któremu pomaga Jaimie Branch na trąbce i Makaya McCraven na perkusji.

Zresztą McCraven pojawia się jeszcze w utworze kluczowym – „Elegy”. W tym celu powstał twór nazwany Chicago Drum Choir w skład, którego weszli perkusiści: Jeremy Cunningham, Mikel Patrick Avery, Makaya McCraven i Mike Reed. W trakcie niego poznajemy relacje członków rodziny oraz przyjaciela, podczas gdy w tle trwa perkusyjna burza. Pomimo smutnego nastroju miejscami album mieni się różnobarwnością, niemal psychodeliczną. Takim fragmentem jest „The Breaks” (znów z Parkerem). Rozwodniony saksofon z początku szybko ustępuje miejsca zrywnej gitarze i figurom perkusyjnym. Kolejnym takim momentem jest dość klasyczny „Hike”. Tu chaos zostaje wyparty na rzecz szerokiej melodii.

W „Return These Tides” pojawia się ważny głos. W utworze śpiewa sam Ben LaMar Gay. Pomimo jaśniejszych blasków to jednak płyta ma chłodny charakter, ale nie zdystansowany. Utwór tytułowy jest tego najlepszym przykładem. Syntezator z początku utworu może być nieco mylący, ale jest na właściwym miejscu. Perkusja i bas przejmują scenę, ale tak naprawdę nastrój zmienia dopiero gitara narzucając bardziej duchowy wymiar. Osobista historia Cunninghama została przekuta w album muzyczny. Nagrania skomponowane są z pieczołowitością, do której scena jazzowa z Chicago zdążyła nas przyzwyczaić. Konkluzja o swobodnym dostępie do broni palnej rozciąga jego znaczenie również na całą społeczność amerykańską.

Northern Spy | 2020
Bandcamp
FB
FB Northern Spy







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy