Wpisz i kliknij enter

Flaner Klespoza – Wędrówka po lesie, w którym mieszkają bogowie i rosną wszechświaty

Spójna opowieść.

9 stycznia 2020 r. pisałem o kimś, kto przywdział sceniczny pseudonim Flaner Klespoza. Nie tylko debiutował w roli muzyka, ale również otwierał katalog nowego wydawcy tj. Nagrań Somnambulicznych. Pamiętacie jeszcze ten czas? Mam na myśli oczywiście początek roku. Nieśmiało wykrystalizowane plany i założenia na rok 2020. Lekko senna aura nagrań Klespozy sprzyjała otaczającej atmosferze, która przecież nie zapowiadała dzisiejszego stanu świata. Tak samo jak sytuacja za oknem przeszła metamorfozę, tak muzyka zdolnego twórcy przeobraziła się.

Obiecywałem sobie sporo po debiutanckich „Przygodach i tajemnicach”. W międzyczasie pojawił się załącznik do tej płyty w postaci „Przygód i tajemnic ciąg dalszy”. Mniej intrygujący, ale potwierdzający potencjał. Tymczasem twórca nie czekając nadzwyczaj długo zafundował nam kolejne pełnowymiarowe wydawnictwo o długim tytule „Wędrówka po lesie, w którym mieszkają bogowie i rosną wszechświaty”. Jest to bogata, kolorowa, niecodzienna i wprost magiczna podróż po pstrokatej krainie o wyraźnie afrykańskich i azjatyckich wpływach.

Źródłem tych wpływów są sample powycinane z kaset i poumieszczane w zwariowany sposób na tle struktur o wyraźnej rytmice („Jaskinie i grobowce przodków”). Zmiana nastroju, której dokonał muzyk, jest zaskakująca i wprowadzana łagodnie przez mglisty i plemienny utwór „Obrzędy inicjacyjne”. W ogóle cały album jest świetnie poukładany jeśli chodzi o narrację. Wyraźnie groźny i duchologiczny „Duch pioruna i czas burzy” sąsiaduje z zapisem rytuałów dawnych plemion („Amulety chroniące przed złem”). Tym samym Flaner Klespoza jeszcze raz przywołuje swoje przywiązanie do tworzenia spójnych opowieści.

Za każdym razem, w trakcie wielokrotnych przesłuchań, wciągałem się w żwawy nurt muzyki, tracąc przy tym orientację w kwestii poszczególnych utworów. W tym momencie przemawiają do mnie te bardziej wyraźne, oparte na czystszym brzmieniu jak energetyczny „Mit o stworzeniu człowieka”. Na plus zaliczam też sprytne zaplanowanie końcówki, która najpierw przybiera kształt halucynogennej wędrówki („Życiowa siła kosmosu”). Potem nabiera szamańskiej dynamiki („Czarownicy w czaszkach dzikich zwierząt”) po to, aby na końcu błysnąć piękną melodią w „Bóstwach rządzących ziemią, wodą i czasem”. Dobrze móc stwierdzić, że Flaner Klespoza spełnił pokładane w nim nadzieje. Jeszcze lepiej, że zrobił to w tak efektownym i przewrotnym stylu.

Nagrania Somnambuliczne | 2020
Bandcamp
FB
FB Nagrania







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy