Wpisz i kliknij enter

Regis – Hidden In This Is The Light That You Miss

Pomost między przeszłością a przyszłością.

Współczesna elektronika jest chyba tym gatunkiem, na który największy wpływ mają pozamuzyczne trendy. Spójrzmy choćby na to, co działo się na tej scenie w ostatnich latach. Jeszcze nie tak dawno polscy producenci cieszyli się, że prestiżowe serwisy w rodzaju Resident Advisora czy Electronic Beats interesują się artystami z Europy Wschodniej. Szybko jednak przyszedł czas na wspieranie kobiet – didżejek i producentek. Ale i to mamy już za sobą. Chwilę potem swoje pięć minut mieli wykonawcy otwarcie eksperymentujący ze swoją seksualnością. Cały ten układ zmieniły jednak kilka tygodni temu rasowe zamieszki w USA, które sprawiły, że w tej chwili wpływowe media związane z nowymi brzmieniami skupiają się na twórczości czarnoskórych artystów.

Może i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż przez te zmieniające się jak w kalejdoskopie trendy, wywołane politycznymi wpływami, jakby spychani na boczny tor są ostatnio artyści koncentrujący się wyłącznie na muzyce, a niekoniecznie podpisujący się pod jakimiś ważnymi ideami. Kim takim jest bez wątpienia Karl O’Connor, znany nam wszystkim jako Regis (zero hajpu: nawet nie ma Facebooka, ani Instagrama). Jeszcze na początku mijającej dekady media mu sprzyjały: bo to właśnie między innymi jego dokonania sprawiły, iż nowoczesna elektronika nasyciła się niespodziewanie post-punkowymi wpływami z lat 80. Fala tej mody jednak opadła – i opadło również zainteresowanie twórczością Regisa.

A tu tymczasem dopiero teraz brytyjski producent zdecydował się na nagranie nowego albumu – pierwszego od czasu wydania w 2001 roku krążka „Penetration”. O’Connor zaliczył w tym czasie wiele intrygujących doświadczeń: współtworzył kolektyw Sandwell District, rozkręcił działalność wytwórni Downwards, współpracował z takimi artystami, jak Main czy Ancient Methods i zremiksował nagrania wykonawców z kręgu różnych gatunków. Nie zapomniał przy tym o swoich korzeniach: post-punkowej elektronice, na której wychował się cztery dekady temu. Podsumowaniem tych wszystkich przeżyć jest płyta „Hidden In This Is The Light That You Miss”.

Album otwiera „Calling Down The Curse” – zwaliste techno osadzone na mocarnych breakach i uzupełnione metalicznymi perkusjonaliami rodem z Einsturzende Neubauten. „Eros In Tangiers” to właściwie tylko głosy bawiących się dzieci podszyte minimalistycznym tłem. Nagranie to wywołuje jednak niepokój – choćby przez zestawienie tworzących je dźwięków i tytułu, dzięki czemu kojarzy się z podobnym utworem grupy Whitehouse – „Bird Seed”. „The Blind Departing” i „I See Fire” przenoszą nas na teren ognistego EBM-u, skoncentrowanego na zapamiętanych z płyt DAF zbasowanych akordach i przemysłowych efektach. W „Alone Of All Her Sex” znowu dostajemy ambient – ale ponownie głęboko podszyty podskórnym niepokojem.

Tuż potem ponownie uderzają dudniące breaki, tym razem pomysłowo uzupełnione rozedrganą elektroniką. To najdłuższa na płycie kompozycja „The Sun Rose Pure”, w której finale rozbrzmiewają tribalowe dzwonki zestawione z psychodelicznym Hammondem, przywołując wspomnienie dawnych dokonań 23 Skidoo. „Cracked Eart” to znów nowoczesne techno: gęste i połamane rytmy sąsiadują tu z EBM-owi syntezatorami i mechanicznymi perkusjonaliami. W ambientowym „Another Kind Of Love” złowieszczą atmosferę tworzą fabryczne zgrzyty i przeciągłe przestery, splecione w morderczym uścisku. Płytę wieńczy „Everything Is Ahead Of Us” – mocarne techno o breakowym pulsie, które w ostatnich minutach zamienia się niespodziewanie w fortepianową miniaturę.

O’Connor mocno przyłożył się do nagrania tej płyty. To już nie jest typowo klubowe granie o minimalistycznym tonie, w jakim utrzymane były wszystkie jego poprzednie albumy. Tym razem brytyjski (a właściwie irlandzki) producent pokusił się o stworzenie czegoś więcej: nowej wizji techno, czerpiącej garściami z post-punkowej schedy, ale śmiały wyglądającej w przyszłość. Pomogło mu w tym kilkoro przyjaciół: basista Liam Andrews z australijskiej grupy My Disco, angielska pianistka Ann Margaret Hogan (znana ze współpracy z Markiem Almondem), a przede wszystkim niemiecki realizator dźwięku – Boris Wilsdorf, zaprawiony w bojach z Einsturzende Neubauten. Siłą ich talentów powstała rewelacyjna płyta – bez dwóch zdań jak na razie najlepszy album tego roku. Tylko czy przy obecnej trendach na klubowej scenie, zostanie on dostrzeżony przez media i słuchaczy?

Downwards 2020

www.downwardsrecords.com

www.facebook.com/Downwards-Records-255360997821158







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy