Stan faktyczny.
Cholernie trudno jest trzymać emocje na wodzy, kiedy wokół rozpętywana jest wojna i to w trakcie wzbierającej fali zakażeń koronawirusem. Szczególnie trudno kiedy osoby odpowiedzialne za sprawowanie władzy odbierają ci wolność wyboru, stanowienia o własnym ciele i traktują jako osobę niezdolną do podejmowania decyzji, sprowadzając jedynie do roli służebnej. Człowiek nie jest kawałkiem drewna, więc cynizmem byłoby twierdzenie, że nie rozumie się skąd nagle tyle agresji czy gniewu na ulicach. Siksie nie trzeba oddawać głosu, bo ona ma swój mikrofon i używa go w słusznych sprawach. Ja tylko postaram się, aby jej album nagłośnić (piorun).
Z wyraźną aprobatą przyjąłem jej poprzedni album „Palemosty nielegal”, ale „Zemsta na wroga” jest czymś więcej. I to na wielu poziomach. Na górze widać kwestię języka i odczarowania słowa „cipka” („La Dolce Vita”), co próbowała też wcześniej Weronika Murek w swoim artykule. Jednak Siksa idzie jeszcze dalej, gdyż jej płyta jest przepalona gniewem wymierzonym w patriarchalny układ sił. I nawet jak się mężczyzna stara być równym partnerem, dzielącym obowiązki domowe, opiekować się dziećmi, może poczuć się źle słuchając ten płyty, a nawet powinien (błyskawica).
Artystka nie przebiera w słowach, więc wszystkie wrażliwe uszka powinny jej unikać i skupić się raczej na ekscytacji nowymi możliwościami jakiejś super-ważnej aplikacji. Alex Freiheit jest wyjątkowo zdyscyplinowana (nie mylić z łagodnością) na najnowszym krążku. Jej dobór słów właściwie wciska słuchacza w kąt i nie pozwala na żadne ruchy. I jak w jej opowieści pojawia się warszawsko-celebrycko-gazetowyborczo usytuowany krytyk mówiący, że powszechność opowieści o gwałcie jest passe to w odpowiedzi słyszy: „to zapraszam cię, ty chuju, na imieninową herbatkę z moim gwałcicielem” (grom).
W towarzystwie przesterowanego basu dochodzimy do dwuczęściowej „Gry o tron”. Utwór ważny i miażdżący napięciem do praktycznego bezdechu. W głowie słychać jedynie chrobot włókien. Myśl, że tak może wyglądać codzienność Polek nakazywałaby chociaż przyzwoicie milczeć i dać im mówić. Rzeczywistość trzeszczy i jeśli zmiana naszego narodu, jaki znamy, miałaby polegać na tym, że przemoc zostanie w końcu nazwana, wykrzyczana i być może ukojona, to niech tak się wreszcie stanie. Jasno więc wynika, że słowo wypierdalać oddaje stan faktyczny naszego społeczeństwa (wyładowanie atmosferyczne).
Antena Krzyku | 2020
Bandcamp
FB
FB Antena Krzyku
Boże, nawet Nowa Muzyka nie jest wolna od tego lewackiego bełkotu. Unlike/unfollow/żegnam państwa