Melancholijna konsystencja.
Często spotykamy się z nadużywanym sloganem typu „człowiek instytucja” i jednocześnie nad wyrost przypisywanym wielu artystom, to jednak w przypadku amerykańskiego producenta i perkusisty Carlosa Niño nie mija się z prawdą o nim, gdyż Niño od dwóch dekad jest kluczową orbitą w muzycznej konstelacji Los Angeles.
Zaczynał jako kolekcjoner kaset i płyt, potem wcielił się w rolę didżeja, selektora, twórcy beatów, producenta, w końcu muzyka, aż doszedł do – jak sam siebie nazywa – „Komunikatora”. Odnośnie tej ostatniej roli, Niño ma na myśli szeroko rozumianą duchowość, czyli „obecność, aurę, pole energetyczne”.
Konstruował już pierwsze beaty w wieku 17 lat wraz z Fabianem Alstonem pod szyldem Ammoncontact. W tamtym czasie Niño grał także sety didżejskie w małych domkach w San Fernando Valley w hrabstwie Los Angeles. Ta fascynacja muzyką doprowadziła go do radia, gdzie w 1995 roku dostał swój pierwszy czas antenowy w środowy wieczór na falach KPFK, 90.7FM. Do radia udało mu się zaprosić wielu znakomitych artystów, choćby Pharoah Sandersa, Mulatu Astatke czy śp. J Dilla.
Wychodząc z przestrzeni radiowej (lata 1995-1999) Niño stał się płodnym organizatorem koncertów, promotorem i koordynatorem wielu klubowych wydarzeń w całym Los Angeles. W 2001 roku założył zespół Build An Ark. Współtworzył masę innych projektów, jeden z nich to Hu Vibrational z Adamem Rudolphem i Hamidem Drake’em. Później był czas na przedsięwzięcie Dwight Trible & The Life Force Trio i wydawnictwo dla Ninja Tune. Z kolei wnikliwi słuchacze na pewno wiedzą, że Carlos wspierał też Makaya McCravena.
– Każdy rok był wypełniony projektami muzycznymi, nagrywaniem, miksowaniem, wydawaniem, występami, trasami koncertowymi i prezentacjami w różnych formach, fazach, konfiguracjach i poziomach rozwoju – wspomina Niño.
W 2011 roku Carlos postanowił rozwiązać większość swoich przedsięwzięć, w szczególności męczyło go prowadzenie zespołu. Po prostu był zainteresowany tworzeniem i chciał być wolny, więc założył projekt Carlos Niño & Friends. Z naciskiem na słowo „przyjaciele”.
– To są przyjaciele, przyjaciele znajomych, starzy przyjaciele, nowi przyjaciele, ludzie, którzy naprawdę są – doradzają, budują, podróżują i kochają – wyjaśnia Niño.
Duże uznanie przyniósł mu album Flutes, Echoes, It’s All Happening! opublikowany w 2016 roku nakładem Leaving Records. W nagraniu tego materiału wzięli udział m.in. Madlib, Kamasi Washington, Miguel Atwood-Ferguson czy Jamire Williams. Ale warto sięgnąć również po kolejne – jak i wcześniejsze – płyty kolektywu Carlos Niño & Friends.
Niño opisuje swoją twórczość zaledwie kilkoma, ale jakże trafnymi słowami: „duchowa, rozimprowizowana, kosmicznie kolażowa”, o czym mogliśmy się wielokrotnie przekonać. W 2020 roku wytwórnia International Anthem opublikowała album Chicago Waves duetu Carlos Niño & Miguel Atwood-Ferguson, zaś teraz nadszedł czas na kolejną produkcję, ale już z udziałem większego grona przyjaciół.
Płyta More Energy Fields, Current pomieściła dziesięć kompozycji, w których pojawili się Laraaji (cytra, głos), Shabaka Hutchings, pianista Jamael Dean, gitarzysta Nate Mercereau, saksofonista Sam Gendel, Dntel (syntezator modularny), Jira >< (elektronika), perkusista Adam Rudolph, saksofonista flecista Aaron Shaw, perkusista Jamire Williams i saksofonista Devin Daniels.
Wchodząc w More Energy Fields, Current niemal automatycznie stajemy się świadkami rozmaitych ewolucji dźwiękowych, rozlewających się światów – odgłosy natury absorbują, szczególnie szum fal – w nieprzewidywalnych kierunkach stylistycznych. Niño świetnie operuje zarówno mnogością drobiazgów, jak i wielkimi połaciami tematycznymi na przestrzeni choćby jednego utworu. Wsłuchajcie się w Nightswimming z rytmiczną elektroniką lawirującą pomiędzy improwizacją, kameralistyką i ambientami.
Now the background is the foreground urzeka przepięknym soundem saksofonu tenorowego Shawa, który dokopuje się nim do głębokich pokładów sensorycznych. Thanking The Earth to zaś jeden z najciekawszych utworów, jaki w tym roku usłyszałem. Zaskakujące połączenie syntezatorowych pasm, kropelkowych dźwięków wibrafonu, minimalistycznej rytmiki i nagrań terenowych. Salon Winds ma coś z kinowej przygody, zawadiactwa i podszczypywania wyobraźni, by nie narzekała na brak doznań, lecz bez wytyczania jasnej drogi. Jazzująca sekcja styka się tu wieloma formami, które bez trudu wyrywają się i lecą własnym torem.
New Age’owe Ripples, Reflection, Loop z udziałem Laraajiego, podpływa do ambientowego Togetherness z klarownym i dostojnym brzmieniem saksofonu altowego Danielsa. W zamykającym Please, wake up Hutchings budzi nas swoim wspaniałym saksofonem tenorowym, wyciągając ponad powierzchnię…
More Energy Fields, Current to podwodne sny, podczas których oddychamy jakimś kosmicznym powietrzem, natchnionym siłami natury. Przepływa ono przez instrumenty dęte, elektroniczne, zmysły, wspomnienia, marzenia, pragnienia. Następnie wszystko zaczyna się przelewać, mieszać aż do momentu uzyskania melancholijnej konsystencji, która utrzymuje nas nad powierzchnią, byśmy mogli oddać się głębszemu rozmyślaniu. To jak zaduma nad wspaniałością natury stojącej tuż nad przepaścią ludzkiej próżności.
International Anthem | maj 2021