Wpisz i kliknij enter

Keeley Forsyth – Limbs

Ku nowemu.

Brytyjska aktorka, performerka i wokalistka Keeley Forsyth objawiła światu swoją nietuzinkową barwę głosu dwa lata temu na debiutanckim albumie Debris. Jej głos w połączeniu z muzyką był dla mnie jednym z odkryć roku 2020, co też odnotowałem na NM. Kompozycje na Debris powstawały podczas trudnego czasu w życiu artystki.

Keeley Forsyth
Keeley Forsyth, fot. Sophie J. Stafford

Akompaniowała wówczas sobie na fisharmonii i akordeonie. Piosenki jednak trafiły do „szuflady” aż do momentu, kiedy wokalistka postanowiła podzielić się nimi z pianistą i kompozytorem Matthew Bourne’em. Dzięki temu splotowi wydarzeń Forsyth zdecydowała się opublikować swoją muzykę. Debris zebrała mnóstwo pozytywnych recenzji, w tym „The Sunday Times” określił ten album jako „jeden z najbardziej niezwykłych od lat”. Z kolei na łamach „Uncut” pisano: „Debris” to zadziwiający debiut, nie tylko ze względu na siłę piosenek, ale także ze względu na podróż, jaką przemierzają”.

Koncerty promujące Debris okazały się również niezwykłe, podczas których Forsyth zaskakiwała swoim nie tyle obliczem aktorskim, ale jeszcze jakąś inną sceniczną transformacją wykraczającą poza aktorską pozę.

No i mamy następczynię Debris, czyli płytę Limbs – intymną opowieścią o rozliczaniu się z przeszłością, ciężkimi doświadczeniami i emocjami. To album o potrzebie trzymania się blisko rzeczywistości, pójścia dalej na nowo w życie, o czym Forsyth śpiewa we wzniosłym Fires, ale z odpowiednią porcją tej wzniosłości.

„Świat, który chciałam stworzyć, musiał być mocno zakotwiczony w rzeczywistości” mówi Forsyth.

Emocjonalna „torpeda” nadpływa wraz z mrocznym i świetnym Bring Me Water opartym na elektronicznych dronach, syntezatorowo-fortepianowych i smyczkowych partiach stworzonych przez Rossa Downesa – brytyjskiego kompozytora, producenta, instrumentalistę. Tutaj pisałem o EP-ce z udziałem jego i Forsyth.

Tytułowy Limbs jest jak wyśpiewany przez Forsyth mroźny dryf unoszący się na elektronicznym dronie.

And I advance in all directions
To slip away from terrace to terrace
Where sand turns to dust
The frost catches
And I am adrift

W Land Animal głos Brytyjki brzmi potężnie i jest bardziej otwarty, wydobywający się głębi płuc, zaś muzycznie to jakbym obcował z nieznanym mi wcześniej utworem Craiga Armstronga. Podobne odczucia mam z Blindfolded, w którym aranżacje smyczków mają coś również z poetyki armstrongowskiej. Wash wypełniają przejmujące słowa wyśpiewane na tle elektronicznych plam i noise’owych szelestów, jęknięć.

I lost you
Your hand held in mine
And in your touch
I have a thousand tears

Minimalistyczny, ale akustyczny Silence to efekt współpracy z Adrianem Shawem i szkocką perkusistką Evelyn Glennie, niesłyszącą od dwunastego roku życia, co nie przeszkodziło jej w otrzymaniu nagrody Grammy za nagranie Sonaty na dwa fortepiany i perkusję Bartóka. Limbs zamyka I Stand Alone, to jedyna kompozycja pochodząca jeszcze z sesji Debris. I bardzo dobrze czuć tamten potężny ładunek emocjonalny.

Na Limbs momentami właśnie brakuję mi emocji z Debris, wiem że Limbs jest nowym etapem w życiu Keeley Forsyth, są tu naprawdę mocne fragmenty (np. Bring Me Water, Limbs, Land Animal), to całościowo coś zanika. Bywa, że rozwarstwienia zarysowują się w obrębie samej muzyki, która jest schowana w wielu momentach, oddycha podskórnie, bo zresztą taka miała być – nieco na drugim planie, a głos za to w centrum uwagi, to niekiedy dźwięki nie wbijają się głęboko w pamięć. Inaczej, wyraziściej zabrzmiało wszystko razem w bliskości z akustycznymi instrumentami w Silence. Może taki rodzaj minimalizmu jest dobrym pomysłem? Niemniej to jedna z tych premier tego roku, której nie można pominąć!

The Leaf Label | luty 2022 

 

Strona Keeley Forsyth »
Profil na Facebooku »
Strona The Leaf Label »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy