Wpisz i kliknij enter

Billy Woods – Aethiopes

Liryczne mikrokosmosy.

Od roku 2019 amerykański raper Billy Woods towarzyszy mi nieustannie. Występuje w różnych odsłonach: a to we współpracy z Kennym Segalem, a to jako połowa duetu Armand Hammer, a to nagrywa album z Moor Mother. Pomimo takiego rozproszenia zachodzą pewne stałe. Po pierwsze zawsze można rozpoznać jego charakterystyczny głos. Po drugie stylistycznie wszystkie płyty jakoś na siebie nachodzą. A po trzecie wszystkie jego poczynania artystyczne cechuje godna pozazdroszczenia odwaga muzyczna.

Billy Woods naprawdę dba o muzyczną stronę swojej działalności, którą zaczął w 2012 roku albumem „History Will Absolve Me”. Od tego czasu nie ujawnił swoich danych osobowych, ani daty urodzenia. Co więcej nie rozpowszechnił ani jednego zdjęcia prasowego, na którym widzielibyśmy jego twarz. To samo tyczy się klipów. A jednak kradnie całą uwagę kiedy przed mikrofonem wygłasza swoje gęste, pełne żywych obrazów teksty, których zawiłość bywa często problematyczna jeśli chodzi o interpretację.

Wiadomo, że jak się chce nadążyć za tak oryginalnym raperem, to trzeba wyjątkowych zdolności. Takie posiada Preservation, który odpowiedzialny jest za produkcję najnowszego krążka „Aethiopes”. Producent z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem dostarczył trzynaście ścieżek, które skaczą między stylami, krajami czy nawet kontynentami. Muzyczna złożoność płyty jest spora. Duże i małe pomysły muszą pomieścić sporą liczbę gości, ale również tematykę utworów, które sięgają zarówno najwyższych sfer duchowych, jak i historii osobistych.

Tytuł płyty umiejscawia nas jasno w Etiopii, jak również pierwszy wers z rozpoczynającego utworu „Asylum”, w którym pojawia się postać Mengistu Haile Mariama komunistycznego przywódcy oskarżanego o ludobójstwo, który zbiegł przed sądem do Zimbabwe, w którym to dzieciństwo spędził Woods. Muzycznie lądujemy na podłożu usłanym etiopskim jazzem. Trzy pierwsze utwory idą jak burza gładko przechodząc jeden w drugi. W drugim wyróżniają się partie fletu, a trzecim perkusyjny rytm.

Choć Woods zakorzenia swój album w przeszłości, to jednak nie napycha go nostalgią. Wręcz przeciwnie wszystko brzmi bardzo nowocześnie, a jednocześnie jakby pochodziło spoza kręgu współczesnego hip-hopu. Weźmy zapętlony fortepian ze znakomitego „Heavy Water”, w którym występują El-P oraz Breeze Brewin. I jakże płynnie to przechodzi w doskonałe scalenie słowa z muzyką w utworze „Haarlem”. Umiejscowienie sampli zasługuje na dodatkowe pochwały. Uwagę zwraca „NYNEX” z uwagi na swoją gęstość, uderzającą harmonijkę i największą liczbę gości.

To jednak Billy Woods jest tu najważniejszy i najlepszy. Unaocznia to emocjonalna erupcja dwóch ostatnich utworów, którym praktycznie nie towarzyszą perkusyjne podkłady. „Remorseless” osiąga kosmiczną równowagę między wokalem a dźwiękami podobnymi do syntezatora Mooga. Natomiast „Smith + Cross” zbudowany na jękliwej gitarze elektrycznej. Dzięki powściągliwości końcówka zyskała na emocjonalności. Tradycyjnie jestem bezbronny wobec lirycznych mikrokosmosów Woodsa. Nawet słabsze fragmenty nie zakłócają tego wspaniałego i spójnego materiału. Mrocznego, czasem zabawnego, ale głównie nieprzyjemnego.

Backwoodz Studioz | 2022
Bandcamp
FB
FB Backwoodz Studioz







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy