Zamknij oczy i odpłyń
Niklas Åkerblad, artystycznie rozpoznawalny pod pseudonimem El Huervo to istny człowiek renesansu. Jego wcielenia obejmuje malarstwo, muzykę czy też arty do gier komputerowych. Inspiracjami do jego szerokiej twórczości zdecydowanie w części dominującej były komiksy oraz gry. To właśnie ta forma sztuki zbudowała wrażliwość szwedzkiego producenta. Komiksową kreskę dostrzec możemy w pracach wizualnych, ze światem gier łączy go natomiast udział w muzycznej oprawie „Hotline Miami” oraz „Hotline Miami 2:Wrong Number”.
Mimo zakorzenienia w alternatywnych światach rozrywkowych, Åkerblad w swojej twórczości stawia zdecydowanie na oryginalność, indywidualne podejście muzyczne a co za tym idzie-nie podlega szablonowym standardom gatunkowym. Ekscentryczne, transowe wykony na żywo zacierają granicę pomiędzy żywym a elektronicznym światem muzycznym.
„Flammarion” to płyta kompletna. Zachowanie spójnej stylistyki przy pełnej dowolności eksperymentowania z kompozycjami. Rozpoczynamy klimatycznym boom-bapem, z duchem lo-fi („Urotsukodouji”). Utwór, który sprawdzi się zarówno jako forma tła do obrazu wizualnego, jak i osobny twór stricte muzyczny.
„Ton Bleux” to po części kontynuowanie założenia pierwszej kompozycji. Tutaj jednak myśl zostaje uzupełniona o elektryczną gitarę. Stworzona narracja broni się bez wokalu. W mojej opinii taki zabieg nadaje wrażliwość podobną do zespołu Kruhanbing. W odróżnieniu jednak od wspomnianego projektu, elektroniczny podkład nadaje utworowi większej przestrzeni.
Pierwsze dwa elementy krążka są niezwykle warte uwagi lecz krążą gdzieś w sferze lo-fi oraz chill-hopu mogą przynosić wrażenie, że będzie to kolejny album z serii „Relaksacyjna muzyka+Muzyka do snu i koncentracji”. Na ratunek artysta przychodzi z ponad dziewięciominutowym tytułowym „Flammarion”. Stylistyka ambient/drone z odmóżdżającym motywem na pianie pozwala przegryźć zagrożenie monotonią gatunkową. W rozmytą przestrzeń coraz gęściej wlepiana jest gitara pełna echa i efektów przechodząc w chaotyczną lecz wciąż niezwykle uspokajającą pętlę. Tylko nieliczni potrafią nadać kompozycjom tak psychodeliczny ton.
Dowodem na to jak niewiele trzeba by odpłynąć jest „Tracy Short”. To jedynie kilka zapętlonych dźwięków wraz z szumem morskich fal. Słuchając El Huervo pierwszy raz już od początku byłem przekonany, że znajdzie się u mnie w katalogu ulubionych artystów cenionych za oszczędność i prostotę wyrazu.
„La Jete” rozpoczyna nieco nadpsuta pętla piana i smyczków. W mojej opinii dosyć oczywisty lecz wspaniały hołd dla Williama Basinskiego. Po tak pięknym wstępie znów wchodzimy w świat chill-hopu. Album kończy powolny drone z nawiązaniami do folku. Przykrytymi za mgłą wokalami towarzyszą odgłosy natury schowane gdzieś głęboko w tle. Tu najwięcej dzieje się w podświadomości.
El Huervo zdobył moje serce przypadkiem, lecąc gdzieś w tle na spotkaniu przyjaciółmi. Coś jednak mówi mi, że mimo tego przypadku „Flammarion” tak prędko nie wydostanie się z głośników moich słuchawek.
Profil na BandCamp »Profil na Facebooku »
Swedish Columbia 2021