Wpisz i kliknij enter

John Frusciante – :l l.

Oczyszczenie.

Mam wrażenie, że album nie jest w pełni skierowany do słuchacza. Z pewnością nie do takiego, który tęskni do starych dokonań artysty, jak również nie tego, który oswoił się z sumiennie wypracowaną przez Frusciante zmianą stylu na poprzednich wydaniach. Na nowym albumie zdecydowanie słychać potrzebę odpoczynku, samorefleksji po powrocie na stadiony w towarzystwie zespołu. Nic dziwnego, że solowa twórczość po ponownym zjednoczeniu z RHCP nabrała większej intymności. Jak sam twórca mówi o projekcie „muzyka ma odzwierciedlać bycie a nie działanie”. Takie podejście wykluczyło ostateczne oczekiwania na powrót do samotnych wariacji z gitarą, której w tej sferze zapewne już nigdy nie usłyszymy.

Znów doświadczamy kolejnego etapu w solowej działalności. Tym razem to nie ukłony w stronę rave’ów jak w przypadku poprzednika w postaci „Maya”. Frusciante zagląda w głąb siebie poprzez długie dark ambientowe, nadpsute kompozycje. Wymieniane przy procesie powstawania krążka inspiracje w postaci Briana Eno, Lennona czy Davida Bowiego to oczywisty sygnał nieprzerwanego eksperymentowania artysty. Z jednej strony tak transowy, przebodźcowany hałasem materiał nie wiele przynosi skojarzeń z wyżej wymienionymi, z drugiej intencją było zapewne wskazanie ich jako autorytetów w kwestii dalszych poszukiwań. I poszukiwania te okazały się owocne. Mimo oszczędności albumu nie można jednoznacznie określić go muzyką tła. Wymaga on skupienia, zaangażowania a momentami i cierpliwości.

„:ll.” jest rozszerzeniem myśli z równolegle wydanego na winylu „;l:”, na którym część kompozycji nie mogła się znaleźć z powodów technicznych. To niemal dwie godziny bardzo osobistej muzycznej medytacji. Odnoszę wrażenie, że owa muzyka pozwoliła twórcy na ponowną, głęboką autorefleksję. Być może również jest to swoiste rozliczenie z samym sobą. Bez dwóch zdań materiał to ciekawa odskocznia od funk rockowej twórczości. Nowego Fru słucham ze szczególną uwagą i już w dzień premiery z niecierpliwością oczekuję na następcę.

Avenue 66, 2023

Profil na BandCamp »






Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz
Łukasz
1 rok temu

Świetna recenzja, obrazują myśl przewodnią artysty

Polecamy