Wpisz i kliknij enter

Nathan Fake – Crystal Vision

Diamentowe fraktale tech-house’u

Stawiający 17 lat temu swoje pierwsze kroki wydawnicze w wytwórni Jamesa Holdena – Border Community, angielski producent z Norfolk wydaje swój szósty album – tym razem w Cambria Instruments (labelu który sam współtworzy razem z Wesleyem Matsellem). Po drodze w 2017 r. był jednorazowy przystanek przy Ninja Tune z „Providence”.

Niezaprzeczalną inspiracją Fake’a są tacy weterani jak Boards of Canada czy Autechre. Słychać to mocno w jego muzyce, która balansuje na pograniczu finezyjnego tech-housu z elementami IDMu i ambientu.

Mimo, że „Crystal Vision” to album głównie instrumentalny, Nathan Fake wprowadza również wokal, który wnosi dodatkową warstwę do tej muzyki. Przykładem tego jest utwór „The Grass” z gościnnym udziałem Wizard Apprentic, który łączy w sobie enigmatycznie rozwijające się arpeggia z nieregularnym bitem, całość nasączając lekko niepokojącą emocją. To jeden z najciekawszych momentów na „Crystal Vision”.

Zaraz po nim wchodzi w głębokie rejestry zarezerwowane dla ambientu w „CMD”. To z kolei najspokojniejsza część płyty, która taki koloryt dźwiękowy już nigdy nie powtórzy. Fake doskonale balansuje pomiędzy abstrakcyjnymi, nastrojowymi pasażami a dynamicznymi fragmentami, tworząc fascynujące kontrasty. Takim przykładem jest genialny „Amen 96”, który łączy rozległy, delikatny podkład z junglowym wręcz nerwem.

Szczególnie interesujący jest sposób, w jaki Fake zarządza dźwiękami, tworząc efekty przestrzenne i zaskakujące zmiany tempa. Jeśli dźwięki na „Crystal Vision” mogłyby się zwizualizować na postać mniej abstrakcyjną, byłaby to lustrzana komnata w której nieustannie kręcą się geometryczne dziwolągi. Dzieje się zapewne tak przez spore bogactwo detali i sposób ich eksponowania. Muzyka jest tutaj bardzo różnorodna, ale nie przytłacza gęstością czy mnogością rozwiązań.

Mimo wszystko mamy tutaj do czynienia z przemyślaną harmonią, a miejsca na przypadek jest bardzo mało.

Fake pracował głównie w programie Cubase, którego używał wraz z Abletonem jako coś w rodzaju centralnej stacji roboczej. Wiele bębnów i syntezatorów jest zrobionych przy użyciu Rolanda SH09 i MC202. W warsztacie Nathana znalazła się również Yamaha DX 200.

Kompozycje Nathana to przeważnie nagrania na żywo – przykładem kawałka, który jest efektem live jamu jest „Boss Call” . Finalnie powstał patchwork pociętych sekcji, które zostały poddane późniejszej edycji.

Album wieńczy duet Nathana z wielkim nieobecnym tegorocznego festiwalu Tauron Nowa Muzyka – Clarkiem. Jest on zatytułowany „Outsider”. Co ciekawe, w przeszłości Fake remiksował jego muzykę, a Clark remiksował kawałki Nathana, ale to pierwszy raz, kiedy doszło do równorzędnej współpracy. W przypadku tego konkretnego utworu Nathan stworzył główny syntezatorowy riff, który pojawia się na początku, i tak naprawdę wyprodukował większość utworu. Clark dodał swój wkład, grając na klawiszach przez cały środek.

Grzechem byłoby nie wspomnieć jeszcze o tytułowym utworze, który ma z kolei bardzo gęsty i ciężki charakter. Może nawet budzić skojarzenia z twórczością DJ’a Krusha czy Dday One. Niepokojący, burzliwy i zbudowany na typowym dla instrumentalnego hip hopu szkielecie jest prawdziwą perłą albumu. Szczególnie dla osób poszukujących w elektronice takiej właśnie emocji.

Dzięki precyzyjnej produkcji i swoistemu ukłonowi wobec klasyki dostajemy album o bardzo heterogenicznym DNA. Jego intensywna wielobarwność sprawnie współgra z przemyślanym harmonijnym i uporządkowanym szkieletem całości.

Nathan Fake
06.04.2023 | Cambria Instruments







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy