Wpisz i kliknij enter

Khalab – Layers

Rytualne domknięcie.

W dorobku Khalaba były już eksperymenty z mieszaniem muzyki afrykańskiej z downtempo. Włoch kilkukrotnie pokazał to na krążkach takich jak „Black Noise 2084” lub przy okazji bardzo udanej kolaboracji z kolektywem M’berra Ensemble zrzeszającym wybitnych muzyków z Mali. Kontynuacja głębokiego odkrywania na nowo różnych odłamów muzyki czarnej przychodzi na „Layers”. Zdaniem samego autora wydanie ma stanowić dopięcie przygody z eksplorowaniem bardzo bogatego dorobku tego kontynentu. Dziewięć nowych utworów trwających łącznie ponad pół godziny to spotkanie zarówno ze stałą ekipą instrumentalistów jaki i kilkoma nowymi współpracownikami.

Pierwiastek elektroniczny, a więc elementy UK bass, downtempo i dark trance, jak i nu jazzowe oraz tribalowe instrumentale powstawały przy wspólnej wymianie pomysłów. Khalab ponownie postawił na naturalną współpracę brzmień. Doświadczona plejada artystów współtworzących krążek to między innymi : brytyjski perkusista Emanative, włoski producent Clap! Clap!, trębacz Yazz Ahmed czy wokalistka jazzowa Alessia Obino.

„Layers” rozpoczynają pokłony w kierunku muzyki jazzowej. Niezwykle mistyczny „Drone Ra” kładzie nacisk na harmonie wokalne, ale również doskonałe wariacje instrumentów dętych oraz pianina. Takie otwarcie wskazuje na zdecydowanie duże osłuchanie producenta w spiritual jazzie.

Większy duch elektroniki pojawia się na albumie stopniowo. Najpierw na „Conscious Friendship”, gdzie wyraźny stały bit perkusyjny prowadzi do przodu pozostałych muzyków, bardzo swobodnie uczestniczących w rytualnym tańcu. Oszczędniej i z większym naciskiem na bębny i perkusjonalia nastrój buduje „Tunel of Jealousy” z hipnotyczną narracją.

Niepokojącą psychodelą częstuje nas „Acid Vaccine” współprodukowany przez Clap! Clap!. Acid house, tribal i kolejne wspaniałe medytacje dęciaków. Niezwykle duchowy klimat zostaje utrzymany na tytułowym „Layers”, w którym Joshua Idehen swoją poetycką melorecytacją przypomina często stosowane motywy w muzyce jazzowej bliskiej twórcom takim jak Pharoah Sanders czy Sun Ra. W tym wypadku mantrowa narracja nie jest prowadzona pod free jazzowe szaleństwa, a pełen głębi transowy bit.

„Mental Coach” w towarzystwie kalimby doskonale buduje schematyczny puls elektroniki, na której wokalnie prezentuje się Gabin Dabire. Pełen przeszkadzajek, przedstawiający sprawną kolaborację automatu perkusyjnego z żywymi bębnami „Romantic Loco” jest dowodem na wypracowane muzyczne zrozumienie Khalaba z towarzyszącymi mu muzykami.

Bardzo satysfakcjonujące zakończenie obrazuje sam tytuł zamknięcia. „Tribal Noise” zasadniczo nazwą zdradzające czego możemy się spodziewać. Szczypta niepokoju, maksimum pracy włożonej w utrzymanie cały czas wyjątkowo ciężkiego, mrocznego, obrzędowego klimatu, gdzie znajdzie się miejsce na dużo swobody dla muzyków.

„Layers” jest ważnym oznaczeniem kolejnego etapu w konceptualnej przygodzie producenta, zdecydowanie wartym poświęcenia uwagi.

Hyperjazz/Space Is The Place 2023







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy