Wpisz i kliknij enter

Hanakiv – Goodbyes

Coś się kończy, coś zaczyna

Czy istnieje człowiek, który nigdy nie doświadczył momentu pożegnania – chwili, kiedy zostawia wszystko za sobą i rusza w nieznane, jednoczesnej tęsknoty za przeszłością i oczekiwania tego, co nadejdzie? Z pewnością jest to stan uniwersalny, bliski każdemu z nas. Właśnie do niego nawiązuje Hanakiv – debiutująca estońska artystka: pianistka i kompozytorka – tytułując swój album „Goodbyes”. Przeliczy się jednak ten, kto oczekuje w nim dojmującego smutku oraz nostalgii. Twórczyni bowiem postawiła na muzykę o jasnych barwach, perkusyjnym i improwizacyjnym charakterze. Nic dziwnego – seria życiowych pożegnań zaowocowała przeprowadzką artystki do Londynu: miasta, w którym poczuła się pewnie. Stąd omawiana płyta jest wypowiedzią osoby dojrzałej, która odnalazła swoje miejsce na Ziemi.

Potwierdzają to już początkowe dźwięki pierwszego utworu – „Goodbye”. One też zdradzają estetykę, która będzie dominować na przestrzeni całego albumu: repetytywność, wyczulenie na barwę, rytmiczne nieregularności, bogactwo drobnych „smaczków” kolorystycznych, wreszcie – wolność. Hanakiv często stosuje preparację fortepianu, co w połączeniu z wyższym rejestrem uwydatnia jego perkusyjny charakter („Goodbye”, „Lies”) i przypomina grę na dzwonkach („Meditation III”). Dodatkowo brzmienie instrumentu jest przetwarzane elektronicznie, słychać również syntezatory. Ponadto w utworach „And it felt so nice” oraz No words left” obecny jest saksofon, w „Goodbye” perkusja, zaś w „Home II” – skrzypce.

Meditation to tytuł, który noszą dwa utwory. Pierwszy z nich („Meditation III”) przynosi skojarzenia z muzyką estońskiego twórcy Arvo Pärta, którego oryginalna technika kompozytorska nosi nazwę tintinnabuli, tj. dzwoneczki. Właśnie w taki „dzwoneczkowy” sposób brzmi fortepian, na którym kompozytorka wykonuje spokojną, choć nie pozbawioną ruchu melodię. „Meditation II” cechuje się nieco bardziej tajemniczym charakterem, na co wpływa z jednej strony jednostajność motywów fortepianowych, z drugiej – wprowadzenie partii wokalnych.

Obecność saksofonu może przywodzić na myśl skojarzenia z jazzem i muzyką improwizowaną. Rzeczywiście – „And it felt so nice” to utwór jazzująco-odprężający. W pewnym momencie Hanakiv sięga po słowo mówione – padają zdania „And it felt so nice” oraz „but people are still the same”. Z kolei „No words left” kojarzy mi się bardziej z dobrą, minimalistyczną muzyką filmową – saksofon pozostaje w tle, a na pierwszy plan wysuwa się fortepian z wyrazistą melodią i motywiką.

Album kończą dwa utwory o tytułach „Home”. Są one szczególne, ponieważ że powstały w miejscu bliskim sercu artystki – szkole muzycznej, z którą związana jest jej babcia. „Home II” to prawdziwie wiosenny utwór, z lekko taneczną rytmiką i skrzypcami, których możliwości artystka eksploruje. Porywa od pierwszej nuty, niesie nadzieję i radość. „Home I” pozwala na refleksję, wycisza. Uwagę przyciąga melodia w wysokim rejestrze fortepianu: gdzieniegdzie przynosi skojarzenia z muzyką Ludovico Einaudiego. Może jest to osobiste pożegnanie artystki z Estonią? A może przestrzeń prowokująca słuchacza do namysłu nad własnymi rozstaniami?

Hanakiv przedstawia się nam jako twórczyni świadoma, nie bojąca się balansować między spokojem Północy a zachodnim zgiełkiem, wiedząca, co pragnie przekazać publiczności. Album „Goodbyes” może stać się soundtrackiem naszego życia, pełnego wielu pięknych, ale i trudnych rozdziałów.

Gondwana Records, 2023


Hanakiv |

Hanakiv | Facebook

Goodbyes | Hanakiv (bandcamp.com)

Gondwana Records | Manchester | Facebook

 

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy