Bomba basowej energii.
Kiedy w 2009 roku ukazał się debiutancki album duetu Emptyset, było to duże wydarzenie na elektronicznej scenie. James Ginzburg i Paul Purgas, wywodząc się z soundsystemowego podziemia w Bristolu, stworzyli radykalną wersję techno i dubstepu, podkręcając tektoniczne bity i warczące basy do maksimum. Była to jednak na tyle otwarta formuła, że brytyjscy artyści eksplorowali ją z powodzeniem na kolejnych wydawnictwach.
Do tej pory Emptyset zrealizował sześć albumów, które opublikowała nie tylko własna wytwórnia producentów Subtext, ale też tak zasłużone dla eksperymentalnej sceny tłocznie, jak Raster Noton i Thrill Jockey. Na płytach tych Ginzburg i Purgas balansowali od dronowych preparacji, przez brutalny ambient, po rytmiczny noise. Ich muzyka nabrała z czasem skrajnie abstrakcyjnego charakteru i znacznie oddaliła się od tego, co duet prezentował na pierwszych płytach.
Nie bez znaczenia był również fakt, że angielscy twórcy zainteresowali się zarówno możliwościami konstruowania własnych instrumentów, jak również fizycznymi właściwościami różnych architektonicznych przestrzeni. Kulminacją tych tropów okazała się płyta „Blossoms” z 2019 roku, po której Ginzburg i Purgas poświęcili się solowym projektom. W końcu jednak znów spotkali się w Bristolu – i postanowili wrócić do korzeni. Efektem tego jest płyta „Ash”.
Składa się nań sześć krótkich utworów, trwających około trzy minuty każdy. Ta forma ma głęboki sens. Krótki czas trwania nagrań sprawia, że kumulują one energię i eksplodują z niepohamowaną mocą. Właściwie każdą z kompozycji można by uznać za dubstep – ich podstawą są bowiem rwane bity, uzupełnione przez skrajnie przesterowane basy („Flint”). Jest tu więc też element dronowy – ale podporządkowany niemal tanecznej formule („Rise”).
Obróbka dźwięku z albumu ma zdecydowanie industrialny ton. Ginzburg i Purgas nie mają litości i raz za razem nasycają swe utwory przemysłowymi zgrzytami („Ember”) lub poskręcanymi sprzężeniami („Ash”). Ponieważ bazą tej muzyki jest zbasowany rytm, momentami przypomina ona dawne dokonania duetu Techno Animal, jak choćby w najbardziej rozbudowanym na płycie nagraniu „Cinder”, które rozwija się od przeciągłych zgrzytów w stronę rozedrganej bass music.
Krótki to zestaw – płyta nie trwa bowiem nawet pół godziny. Ale to nie szkodzi: Ginzburg i Purgas sięgają po ekstremalne środki wyrazu i wiedzą, że dłuższy album byłby dla słuchacza po prostu niestrawny. A tak otrzymujemy skondensowaną bombę basowej energii, która osiąga maksymalną moc rażenia właśnie w tak niewielkim czasie. Nie inaczej pewnie wypada ten materiał na koncertach – a pierwszy z nich odbył się podczas minionej edycji festiwalu Berlin Atonal.
Subtext 2023