Wpisz i kliknij enter

††† (Crosses) – Goodnight, God Bless, I Love U, Delete.

Na nowo po staremu.

W zespole Deftones ewolucja z agresji do coraz mocniejszego stonowania na rzecz melancholii była bardzo widocznym, w moim przekonaniu naturalnym procesem. Czas pokazał również, że Chino Moreno w rodzimym zespole nu metalowym, nie mieścił się ze swoją ekspresją wystarczająco w ustalonych ramkach i co zrozumiałe szukał alternatywnych ścieżek. A jedną z nich miała okazać sie wypadkowa fascynacji wokalisty zespołami takimi jak choćby Duran Duran czy Depeche Mode w nieco bardziej nowoczesnej oprawce. W tym celu połączył siły z Shaunem Lopezem (Far) i Chuckiem Doomem (Teem Sleep) aby stworzyć ekscentryczny projekt „†††”. Kolaboracja okazała się nie tylko jednorazowym wyskokiem a stałą współpracą, jednak dalsza droga prowadzona była w duecie Moreno/Lopez. Warto pamiętać, że korzenie tego drugiego także sięgają muzyki agresywniejszej, między innymi poprzez posthardcore’owy zespół Far.

I tak oto na świat przychodzi kolejny twór duetu w postaci             ” Goodnight, God Bless, I Love You, Delete”. Płyta to przede wszystkim naprawdę spore ukłony w kierunku sceny nowofalowej, synthwave, mocno melancholijne ale bardzo wyraźne kompozycje, co niejako również odbiega od tego, do czego główne zespoły twórców zdążyły nas przyzwyczaić. Oczywiście panowie nie byliby jednak sobą gdyby miejscami takiego romasujacego z popem porządku nie zaburzyli. Wspomnę tu choćby o odskokach w przymglone shoegazgowe akcenty („Last Rites”). Dominujące jednak wyzbycie brudu w żaden sposób nie szkodzi zawartości krążka. Czyste wokale sprawdzają sie na dynamicznych bitach zdecydowanie lepiej, niż gdyby dane bylo nam słuchać screamu. To inny rodzaj artystycznej wrażliwości.

Zaskakujące zestawienie dwóch światów w postaci gości. Kto spodziewałby  się EL-P i Roberta Smitha na jednym krążku. A jednak tu obaj panowie odnajdują się w klimacie bez dwóch zdań. Zarówno dosadne rapowanie połowy duetu Run The Jewles w ” Big Youth” jak i charakterystyczny wokal lidera The Cure dają radę wpasować się w otoczenie muzyczne. 

Warstwa instrumentalna przeprowadza nas przez brzmienia elektroniczne inspirowane klasykami, a jednak blisko im do wspołczesnego piosenkowego electropopu. Ale cukierkowo zdecydowanie nie jest. Utwory mają w sobie moc uderzenia i niejednokrotnie zaskakują ciekawymi dropami. Niezmiennie senny, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, wokal Moreno hipnotyzuje wraz z rytmicznym syntezatorowym pejzażem,  rozbijanym kolejnymi ciężkimi atakami perkusji.

Co kupiło mnie na najnowszym wydaniu projektu? Przede wszystkim nieustanna emocjonalność wokalna, bardzo dosadne, dynamiczne podkłady muzyczne osadzone w ciężkiej, nowoczesnej elektronice i przede wszystkim nieopisana wrażliwość całokształtu. Dwie tak bardzo indywidualne persony  powtórnie zaczynają nadawać na tych samych falach, wspólnie tworząc coś nowego, mimo że opartego o stary fundament. Duetowi życzę dalszych konsekwentnych kroków w poszukiwaniach brzmieniowych, a sam ponownie odpalam album na słuchawkach.

 

Profil na BandCamp »
Profil na Facebooku »

Crosses/Warner Records Inc. 2023







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy