Wpisz i kliknij enter

M. Sage & Zander Raymond – Parayellowgram

Mnóstwo satysfakcji.

Muzyk, artysta multimedialny, producent, inżynier dźwięku, wydawca, nauczyciel, partner i rodzic – tak swoją biografię rozpoczyna Matthew Sage. Człowiek – instytucja, który w latach 2009 – 2019 prowadził w Chicago kasetowy label Patient Sounds (warto sprawdzić!), od roku 2020 działa w powołanym przez siebie przedsięwzięciu Cached.Media – artystycznym hubie łączącym eksperymentalnych twórców z różnych dziedzin.

Takim twórcą jest m.in. Zander Raymond, którego solowe nagrania opisywać trzeba używając wielu różnych terminów. Ambient, zabawy z przetwarzaniem sampli, sound design, nagrania terenowe – niemal książkowy zestaw.

Oficjalny opis wspólnej płyty obu panów jest krótszy niż ich własne biogramy – ot muzyka idealna do kontemplacji (czegokolwiek). Moim zdaniem to za mało. „Parayellowgram” powstał w wyniku eksperymentalnych sesji z użyciem całej masy instrumentów – Matthew Sage od dawna kolekcjonuje przedmioty charakteryzujące się jakimkolwiek muzycznym potencjałem. Licznie otaczają one tutaj dźwięki pianina, skrzypiec, klarnetu i syntezatorów modularnych. Całość przypomina więc układankę złożoną z setek elementów.

Słowo układanka jest tu prawdopodobnie kluczowe. „Parayellowgram” słucha się tak dobrze być może właśnie dlatego, że muzycy eksperymentują tu w pewnych ramach, fantastycznie utrzymując proporcje między chaosem a dającą się rozpoznać formą. Właśnie dlatego obok swobodnych sonicznych wycieczek mamy tu momentami niemal klasyczny post-rockowy grunt. A obok dźwięków, których pochodzenia naprawdę nie da się łatwo ustalić – mamy pianino i elementy akustyczne, których umysł chwyta się z łatwością.

Nawet syntezatory modularne emitują tutaj zdecydowane ciepło, choć przecież poddawane są nieustannej modulacji. Do głowy przychodzą nagrania spod znaku innej chicagowskiej wytwórni – Kranky, lub klasyczne płyty typu Cluster & Eno.

W efekcie „Parayellowgram” sprawdza się nie tylko jako ambientowe tło do wspomnianej kontemplacji (lub po prostu do pracy), ale daje również mnóstwo satysfakcji przy dokładnym poznaniu – to cztery przepiękne utwory o niezwykle skomplikowanej strukturze aranżacyjnej, jednocześnie zaskakująco lekkie i łatwe do przyswojenia. Głowa chce do tego bardzo szybko i często wracać – co nie jest oczywiste w przypadku takiego grania. Widok jest tu po prostu piękny zarówno z daleka, jak i z bliska.

Profil na BandCamp »

Moon Glyph 2023







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy