Wpisz i kliknij enter

Sampha – Lahai

Emocje przede wszystkim.

Znany z bardzo komercyjnych wystąpień u boku choćby Drake’a, Kendricka Lamara, Alicii Keys, Ye czy Stormzego. Lista jest pokaźna, ale mimo tak mainstreamowych kolaboracji muzyczny debiut artysty wręcz epatował wrażliwością i wyczuciem. Jak sprawdził się na drugim pełnogrającym dokonaniu solowym? 

Napewno kontynuowana jest tu nieustanna zabawa brzmieniowa, urozmaicająca stylistykę całościowo mocno opartą o współczesne R&B. Czy to perkusyjne gęste przyspieszenia, czy trapowy bit, czy bardzo intymne partie piana, Sampha na każdym z tych muzycznych wcieleń prezentuje niebanalny warsztat wokalny. Nadal w duchu przystępnym dla szerszej publiki, a jednak wymagającym od słuchacza większej uwagi.

 

Sam twórca o krążku „Lahai” mówi w sposób następujący:

“LAHAI”

My grandfather’s name

My middle name

My next musical chapter

My next album

Fever Dreams. Continuums. Dancing. Generations. Syncopation. Bridges. Grief. Motherlands. Love. Spirit. Fear. Flesh. Flight.”

Nie brak więc ponownie wątków rodzinnych. Tak jak przy okazji debiutu czuć było jeszcze nieprzepracowany smutek po odejściu matki twórcy, tak i tutaj odwołań do własnych korzeni nie brakuje. Towarzyszący muzycy jak choćby znakomity Yussef Dayes na perkusji czy znana z KOKOROKO Sheila Maurice-Grey, to bez wątpienia dobre wybory artysty. Przeplatanie smyczków oraz partii klawiszowych z łamanymi future house’owymi bitami to naprawdę nie proste zadanie. Wciąż bowiem na tak bogatych warstwach instrumentalnych utrzymana jest swoboda i delikatność. Doskonałym przykładem jest między innymi „What If You Hypnotize Me” na bardzo spokojnych akordach klawiszy prowadzące przycinaną perkusję charakterystyczną dla brytyjskiego brzmienia.

Powolniejsze, pełne przestrzeni i odpowiedniego tła momenty jak choćby „Jonathan L. Seagul” pozostawiają wiele miejsca na ukazanie wokalnych umiejętności. A w nich poza czystym śpiewem, pojawiają się nawet wątki rapowe („Satellite Business”). Wszystko ma tu swoje miejsce. To niezmienne od debiutu uporządkowanie kompozycyjne bardzo głęboko dotyka słuchacza. Zabawy jazzu, soulu i elektroniki bardzo widoczne w przeważającej części utworów, doskonale podkreślają tożsamość artysty. Eksperymenty nie gryzą się z potencjałem na uzyskanie miana radiowych hitów ,przez choćby „Only” zaprezentowane jako singiel.

Po naprawdę wielkim wrażeniu jakie wywarło na mnie „Process” wydane w roku 2017, nie miałem szczególnych wątpliwości, że kontynuowanie solowej działalności artystycznej muzyka będzie wiązało się z moją aprobatą. W tym wypadku się nie pomyliłem. Płytę z uwagi na lekkość można przesłuchać w zupełnym tle, nie zważając na bardzo istotne detale, co jednak zdecydowanie odradzam. Głębsze wejście w świat Samphy to podróż warta odbycia z gwarancją, że wielu słuchaczy będzie chciało ją odbyć jeszcze niejednokrotnie.

Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »

Young 2023







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

3 pytania – PillowTalk

PillowTalk to trio z San Francisco, które proponuje słoneczny house z soulowym zacięciem.