Wpisz i kliknij enter

Irreversible Entalgements – relacja z Jazz Jantar

Jak zagrał zespół jedyny w swoim rodzaju?

Trzeci w historii Polski koncert Irreversible Entanglements odbył się tym razem w gdańskim klubie ŻAK, w ramach Festiwalu Jazz Jantar. Już na wstępie można napisać, że wydarzenie w pełni usatysfakcjonowało i potwierdziło najwyższą klasę artystyczną, a zarazem oryginalność tego projektu. Kwintet przyjechał promować najnowszy krążek (o którym tutaj rozpisywał się u nas Łukasz Komła), tym samym zaczął od zasilającego go „Celestial Pathways”, czyli od spokojnej kreacji atmosfery, przenoszącej słuchaczy dzięki licznym przeszkadzajkom do pierwotnej dżungli.

Stopniowo tempo było podkręcane, aż ubrana w luźną czarną bluzę, takież spodnie i miękkie mokasyny ze złotą klamrą Moor Mother sięgnęła po tomik poezji i rozpoczęła deklamacje słowami „Future Visions”. Na tym etapie filadelfijska maszyna zdążyła się już rozpędzić, co najlepiej było widać po bardzo ekspresywnej grze kontrabasisty Luke’a Stewarta, który pomimo zamaszystych ruchów i ogrywaniu całego gryfu idealnie operował feelingiem i brzmieniem, a nade wszystko zgraniem z permanentnie kreującym rozpędzenie bębniarzem Tcheserem Holmesem. Miejscami poza polirytmią zdawało się, że operuje również polifonią, a wszystko to serwuje w bardzo delikatnej, choć silnie amplitudującej technice.

Konkretne, długoimprowizowane utwory z nowego krążka „Protect Your Light” przelewały się jeden w drugi i gdy wpadały już w koleiny dźwiękowego walca, praktycznie zapominały o dynamice. Niczym jeden organizm działała sekcja dęta zasilana przez saksofony Keira Neuringera i trąbkę Aquilesa Navarro. Najlepsze momenty gigu wykluwały się gdy ich gęste pasaże, arpeggia i chromatyczne pochody zamoczone w swobodnej improwizacji tworzyły mięsistą tkankę, którą smarowali transową mielonkę sekcji rytmicznej.

Nad tym wszystkim górowała Camae’a Ayewa, która niczym szamanka lub też charyzmatyczna pastorka wypowiadała kolejne zapętlone frazy, które generalnie brzmiałyby banalnie i naiwnie, ale w jej wersji nabierają prawdziwości i idealistycznej mocy. Gdy powtarza niemal krzycząc: „We need love. Now! We need clean water. Now! We need freedom. Now!”, to faktycznie świat zaczyna nabierać prostych, utopijnych kształtów, w które przynajmniej na ten krótki czas chce się wierzyć.

Niestety nie można powiedzieć, że kwintet z Filadelfii jednoznacznie porwał publiczność, która dość niemrawo reagowała na pytania spokenworderki, finalnie jednakże wstając i ruszając się najpierw do „Free Love”, a następnie do ubranego jedynie w rytm bisu opartego o tytułowy kawałek premierowego longplay’a.

https://www.facebook.com/irreversiblefreejazz
https://jazzjantar.pl/

zdjęcia autorstwa Łukasza Komły







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy