Wpisz i kliknij enter

Sun Electric – Live In Votivkirche Wien

Muzyka nie z tego świata.

Kiedy by dzisiaj spojrzeć wstecz na rozwój nowej elektroniki w latach 90., to można łatwo dostrzec, że jednym z najważniejszych projektów na tej scenie był Sun Electric. Wchodzącym w skład tej grupy artystom udało się bowiem stworzyć odświeżającą wersję ambientu – z jednej strony zakorzenioną w historii tego gatunku z lat 70. i 80., a z drugiej – przefiltrowaną przez doświadczenia rodzącej się wówczas dopiero sceny house i techno. Ale to nic dziwnego: w skład formacji wchodzili trzej niemieccy muzycy, którzy reprezentowali starsze pokolenie niż ówcześni raverzy i mieli znacznie większe doświadczenie, które zaowocowało wysmakowaną muzyką.

Początkowo było ich trzech: Max Loderbauer, Tom Thiel i Thomas Fehlmann. Ten ostatni szybko opuścił kolegów, ponieważ zbratał się z Alexem Patersonem i wszedł w skład The Orb. Muzyka Sun Electric nie była zresztą tak daleka od twórczości brytyjskiego projektu. Poświadczyły to cztery albumy duetu, opublikowane przez R&S i Apollo w latach 1993-1998. Było wśród nich koncertowe wydawnictwo – „30.7.94 Live”, ponieważ Loderbauer i Thiel lubili grać na żywo, z pasją oddając się wówczas improwizacjom na analogowych syntezatorach. I choć Sun Electric zakończył działalność wraz z końcem XX wieku, dziś muzyka grupy wraca do nas na jej kolejnej płycie koncertowej.

Materiał, który na nią trafił, został zarejestrowany 5 października 1996 roku w wiedeńskim Kościele Wotywnym. Choć muzyka Sun Electric wyrastała z klubowej estetyki, w tej scenerii typowej bardziej dla takich artystów jak Tangerine Dream czy Klaus Schulze, wypadła wprost zachwycająco. Loderbauer i Thiel zagrali siedem utworów o mocno rozbudowanym i uspokojonym brzmieniu, idealnie pasujących do tego neogotyckiego wnętrza z 20-sekundowym pogłosem.

Dwunastominutowe „Opening” rezonuje echem muzyki dronów, ale uderza też mechanicznym rytmem rodem z kraut rocka. Pamiętajmy, że to 1996 rok – i takie odwołania nie były na elektronicznej scenie na porządku dziennym jak dzisiaj. W „Waitati Post” świetliste arpeggia przeplatają się z połamaną rytmiką, a jeszcze bardziej bajkowy (by nie powiedzieć „świąteczny”) klimat tworzą łagodnie plumkające klawisze w „Flat And Endless”. „Cristal Bollore” przynosi kolejną niespodziankę: tęskną partię klawiszy, wywiedzioną jakby z prog-rocka. „Kallisto” brzmi niczym ambientowe nagrania Japan w stylu „Visions Of China”, uwodząc egzotyczną melodyką i podwodnym tchnieniem. „Bagatto” to typowe dla tamtych czasów zdubowane downtempo – i nieprzypadkowo na wkładce do płyty znajdują się podziękowania dla duetu Kruder & Dorfmeister. Całość wieńczy „Aaah!” – ciepły ambient podrasowany arpeggiami spod znaku Berlin-School.

„Live In Votivkirche Wien” to przepiękna płyta – być może najlepsza w całym dorobku Sun Electric. Znajdująca się na niej muzyki brzmi jakby była z innego świata. Loderbauer i Thiel nadali swym utworom szeroki rozmach, słychać więc w nich echa klubowej rytmiki i technik tworzenia dźwięku rodem z house’u i techno, ale nie brak tu też świadomych odwołań do przeszłości niemieckiej elektroniki. Obaj artyści są muzycznymi erudytami, w podziwu godny sposób wykorzystywali też tak modne dziś syntezatory modularne. Wszystko to sprawia, iż Sun Electric jawi się niczym pomost pomiędzy kosmische musik i kraut rockiem a nowoczesnym ambientem rodem z chillout roomów. Czas nie ima się jednak tej muzyki i również dziś wprost oszałamia ona swą wyjątkową urodą.

Arjunamusic 2023

www.arjunamusic.com/the-label







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy