Wpisz i kliknij enter

Hoshii – Hoshii

Element baśniowy.

Kuba Więcek należy do artystów skłonnych podejmować ryzyko. Rzekłbym nawet, że jego początki na krajowej scenie nie zapowiadały dzisiejszego oblicza saksofonisty. Jego biegłość wzrosła do tego stopnia, że opuścił jazzowy matecznik i wraca do niego tyko po to, żeby spróbować go przeobrazić. Sporo czasu spędził pracując z artystami hip-hopowymi, tworząc bity albo ogrywając poemat z Pauliną Przybysz. Pomysłów, jak widać, mu nie brakuje, a powołanie do życia zespołu Hoshii jest jednym z jego najlepszych.

Wiedział Więcek co chce zrobić i – co więcej – wiedział również z kim. W składzie Hoshii znajdziemy nieprzypadkowych muzyków: pianistę Grzegorza Tarwida, basistę Maxa Muchę i perkusistę Miłosza Berdzika. Bardziej otrzaskanych w rozmontowywaniu schematów muzyków wybrać już nie mógł. Odwaga twórcza pchnęła saksofonistę nie tylko do schowania własnego nazwiska za nazwę zespołu, ale również do zrobienia z niego koncepcji szerszej. I tak powstała postać Hoshii (słowo z japońskiego oznacza „pragnąć”) przybyła na Ziemię z planety Versus. Wraz z tym przyszła również oprawa wizualna. Ale w środku i tak pozostała muzyka.

Echa fascynacji lidera słyszalne są wyraźnie w muzyce zespołu. Od praktycznej strony są to bity napisane przez Więcka dla raperów, ale przearanżowane na kwartet. Znajdziemy tu również chwile improwizacji, elektroniczne wkładki, ale nad całością lśni wyraźniej element baśniowy. Nie chcę przez to powiedzieć, że płyta pozbawiona jest elementu artystycznej śmiałości. Chcę podkreślić, że jest ona inna. Otóż Kuba Więcek wziął do ręki saksofon sopranowy, który kojarzyć się może ze wszelkimi odmianami muzyki smooth, lounge, plusz czy dźwiękami do windy. Tymczasem w rękach artysty zamienia się w – no właśnie – baśniowy niemal obiekt.

Nie byłoby tego efektu, gdyby nie pozostali muzycy. Przysłuchajmy się bliżej skocznej partii otwierającej „Synchronized spirits”, która traci swą krotochwilność wraz z wejściem perkusji oraz syntezatorowych zawijasów. Jak wspaniale między twórcami krąży energia, jak eklektyczny efekt daje niech świadczy jeden z moich absolutnych faworytów „Hawaii”. Wszystko to muzyka lekka i przyjemna. Sądzę nawet, że przy odrobinie szczęścia i szerszej dystrybucji mogłaby trafić pod strzechy. Nawet taki grany z szarpanym tempem „House of hoshii” zrobić krzywdy nikomu nie ma prawa.

Drugim mocarnym utworem jest dla mnie „Zwycięstwo (victory)” z dzikim fortepianem. Energia rozsadza muzyków, ale kompozycja nie pęka w szwach. Zwartość utworów to kolejna cecha, która podkreśla wyjątkowość płyty. Taki „Dance of hopes and disappoitnments” jest wręcz popisem braku przesady. Tuż przed końcem jeszcze sarmackim zrywem rozpoczyna się „Ftw” by utorować drogę elektronicznej melancholii w utworze „Waderlust”. Finezja czterech muzyków jest ogromna. Dalszy rozwój zespołu jest nieprzewidywalny, ale mnie bardziej interesuje tu i teraz. A tu i teraz jest wspaniała płyta i tylko to się liczy.

KXNTRST | 2023


Bandcamp: https://hoshiimusic.bandcamp.com/album/hoshii
FB Kuba Więcek: https://www.facebook.com/kubawiecekmusic


 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy