W zwolnieniu siła.
Black Decelerant tworzą dwaj amerykańscy artyści: Khari Lucas (znany również jako Contour) i Omari Jazz Addae. Nagranie wspólnej płyty kiełkowało w nich od dobrych kilku lat, a proces nabrał bardziej wyraźnych kształtów w 2020 roku podczas sześciomiesięcznych zdalnych sesji realizowanych w Południowej Karolinie i Oregonie. Wymieniali się na odległość dźwiękową produkcją opartą na samplach, a także rozmaitymi pomysłami stworzonymi za pomocą zaimprowizowanego instrumentarium.
„To było jak lekarstwo na egzystencjalny stres, który odczuwaliśmy w tamtym czasie” – wyjaśnia Lucas. „Jednocześnie będąc w szczytowym okresie izolacji i myśląc o zalewającym faszyzmie oraz wrogim nastawieniu wobec czarnoskórych, szczególnie w USA. Tworzenie płyty było bardzo medytacyjne i dało nam wymiar, który nas uziemił”.
Intencją duetu było danie słuchaczom przestrzeni do wyciszenia, ale rzecz jasna niebędącej muzakiem czy pseudoreleksacyjną tapetą. Medytacyjny wydźwięk swojej muzyki spletli z głębszym namysłem na temat istnienia osób czarnoskórych i nieistnienia, życia i żałoby, ekspansji i ograniczeń, indywidualności i zbiorowości. Z kolei sama nazwa projektu Black Decelerant wykrystalizowała się po przeczytaniu artykułu Arii Dean „Notes on Blacceleration”, w którym autorka bada akceleracjonizm w kontekście istnienia lub nieistnienia osób czarnoskórych jako fundamentalnej zasady kapitalizmu.
„W jakiejś części polega to na rzucaniu wyzwania przestrzeni, która wymaga od ciebie czegoś więcej niż twój naturalny stan i aktywnie popycha cię w stronę nadmiernego wysiłku lub wyczerpania, a także wszystkich tych kapitalistycznych idei późnego etapu” – mówi Jazz, dodając: „Odpoczynek jest z tym bardzo związany, a jego brak w przypadku osób czarnoskórych jest czymś, czemu należy rzucić wyzwanie na wiele sposobów”.
Dziesięć utworów Black Decelerant są jak rozległe krajobrazy o różnorodnej florze i faunie dźwiękowej, o czym już świadczy otwierający „One” z piękną i dostojnie brzmiącą linią basu zatopioną w wysmakowanej produkcji, gdzie w tle przemykają fortepianowe improwizacje, wszelakie drobinki, zniekształcenia i ambientowe opary. W iście medytacyjny sen z widokiem na rzeczywistość zabiera utwór „Six”. Oszczędne, wycyzelowane, wrażliwe partie syntezatorów i elektroniki mogą nieść skojarzenia z ikonicznymi produkcjami Alva Noto & Ryuichi Sakamoto oraz z tym, co proponuje jedyny w swoim rodzaju Carlos Niño.
Giętka miniatura „Seven 1/2″ zeszła mi się z twórczością Wayne’a Phoenixa, w końcu łączy ich ta sama wytwórnia. W tym fragmencie słychać sample z dialogów zaczerpniętych z odcinka „Black Journal”, czyli pierwszego ogólnokrajowego programu telewizyjnego o sprawach publicznych wyprodukowanego dla Afroamerykanów, o nich i (ostatecznie) przez Afroamerykanów.
W „Two” odzywa się świetna trąbka Jawwaada Taylora. Takiego soundu nie powstydziłby się chociażby Toshinori Kondō. Delikatne gitarowe dźwięki, aksamitnie szepczący bas i elektroniczne fale unoszą się i opadają („Five”). Nie inaczej jest w „Nine”, choć ten fragment pulsuje z większą dynamiką i jeszcze szerszą wielowarstwowością. Wiele tu nieoczywistych barw, które dobrze jest wychwycić na słuchawkach. Powraca znakomita trąbka Taylora zmysłowo opleciona inklinacjami zaczerpniętymi z tradycji spiritual-improwizowanego jazzu, poddanego oczywiście elektronicznym mutacjom („Eight”).
Mięsiste, łagodne drony w „Four” poruszają się po solidnej nici wrażliwości, dając dużo ukojenia i przestrzeni na emocje. Domyka całość bonusowa i jednocześnie hipnotyczna kompozycja „Ten”. Być może bliższa momentami wizji ambientu kenijskiego producenta KMRU, choć rozhuśtana linia basu odrywa Black Decelerant od prostych przełożeń.
Można tylko się cieszyć, że Khari Lucas i Omari Jazz Addae wpadli na siebie oraz postanowili przemienić to spotkanie w dźwiękową medytację, która rezonuje, pozwala zatrzymać się „tu i teraz” i doprowadza do wbicia w konsumpcjonistyczne klepisko znaku z napisem „doświadczaj, pomyśl i zmienić coś”.
RVNG Intl. | czerwiec 2024
Strona RVNG Intl.: igetrvng.com
Bardzo dobra muza.
Super, że się spodobało.