Onra – wywiad

Był jedną z gwiazd czwartej edycji Tauron Festiwalu Nowa Muzyka. O swych wrażeniach, planach na przyszłość i Hudsonie Mohawke opowiada Arnaud Bernard, czyli Onra. Jak tam polska publiczność?

Niesamowita! Mówiąc ze sceny, że przydarza mi się to pierwszy raz, mówiłem najszczerszą prawdę! Dlatego koniecznie musiałem zrobić Wam zdjęcie.

Mówiłeś, że to pierwsza wizyta w Polsce, ale dojść do niej mogło dużo wcześniej, Twój Myspace mówił o występie w Warszawie pod koniec czerwca, co się stało?

Koncert został przesunięty przez organizatora na koniec września, ale nie znam zbyt wielu szczegółów występu. Mogę jedynie zapewnić, że będzie dłuższy i bardziej różnorodny.

Słyszeliśmy dzisiaj sporo funku, oraz oldschoolowych hip-hopowych bitów wymaczanych w wietnamskich popowych bajkach. Będzie jeszcze bardziej różnorodnie!?

(śmiech) rzeczywiście, masz rację, postaram się w takim razie przygotować coś specjalnego.

Gdy miałeś chwilę zawahania po „The Anthem” długo krzyczałem żebyś zagrał „Porn” (utwór z nowego albumu, w którym jak sugeruje tytuł, wyraźne kobiece sample podbite są płynną funkową melodią)

(śmiech) niestety, nie słyszałem, ale skoro go tak lubisz, postaram się zagrać go we wrześniu.

Za to zagrałeś Dirty Loop, gdy słyszę ten numer przypomina mi się Waves z Donuts J-Dilla. To samo tempo i emocje. Wyobrażasz sobie siebie jako muzyka bez wpływu muzyki J Dilla?

Świetnie to wyczułeś, bo właśnie taki był zamiar! Nie, gdyby nie on to nie byłoby mnie tutaj.

Apropos J Dilla, kiedyś powiedział, że „za dużo inspiracji, zabija osobowość artysty” Zgadzasz się z tym?

Zdecydowanie, sam zaczynając bałem się wejścia w oczywistą szufladkę, stąd starałem się wykreować własny, nie tyle niepowtarzalny co osobisty styl.

Używając słów Scoobiusa Pipa …

Kogo?

Scroobiusa Pipa … Scroobius Pip vs Dan Le Sac, grali tutaj w piątek…

Oni są z Polski?

Nie…

Nie mam pojęcia o kim mówisz (śmiech)

Przyjechałeś tutaj już wczoraj razem z ekipą Brainfeeder, szykujecie coś razem?

O nie, nie! Brainfeeder ma już za dużo członków(śmiech) a tak poważnie…to czysto stylistycznie to zbyt odległa dla mnie wycieczka. Nie mój klimat.

A już myślałem…

Żałujesz?

Trochę, Jak Cię wczoraj zobaczyłem, to byłem już niemal pewien, ze coś razem montujecie. Materiał byłby kosmiczny, najbardziej eklektyczny w historii gatunku.

To prawda, ale w praktyce strasznie ciężki do pogodzenia. FlyLo, to mój przyjaciel, razem zabraliśmy się samolotem i stąd moja wcześniejsza obecność tutaj. A jak Ci się podobał Hudson Mohawke?

Bardzo, ale nowy materiał musi trochę okrzepnąć.

Dla mnie koleś jest rewelacyjny, ta łatwość tworzenia prawdziwego show. HudMo to przyszłość.

A właśnie, przyszłość… jakieś wydawnictwa jeszcze w tym roku?

I tak i nie. Planujemy 7-calówkę z Flying Lotusem, mamy pomysł na materiał, ale nie wiem czy uda nam się wspólnie zgrać.

Czyli jednak coś knujesz z Brainfeeder!?

(śmiech)

Kupię go już Wa-wie?

Postaramy się, ale nie obiecuję.