Wpisz i kliknij enter

Clark – Death Peak

Piękno poprzez destrukcję.

Od ostatniego bardzo zresztą udanego albumu Clarka minęło dwa i pół roku. W międzyczasie Anglik nie próżnował, wydał split z Markiem Pritchardem i Bibio, poczynił remiksy dla Nilsa Frahma i Maxa Richtera, skomponował muzykę do miniserialu kryminalnego „The Last Panthers” oraz przedstawienia „Macbeth” w londyńskim Young Vic Theatre. Pod koniec 2016 roku stworzył partyturę utworu „Enter The Void” dla orkiestry The Echo Society pod dyrekcją Joe’a Trapanese’a, a także występował w historycznym Ace Theatre w Los Angeles.


Clark – „Death Peak” Live Trailer

Licząc wspomnianą muzykę filmową „Death Peak” to już dziewiąty album Chrisa Clarka. Odnajdujemy na nim dziewięć nowych numerów o oryginalnym brzmieniu, po którym łatwo rozpoznać rękę jednego z filarów Warp Records. Jak zwykle mamy tu kreatywną mieszankę mnóstwa historii od rave’u, psychodelii, industrialu i techno po rozbuchane, niemal orkiestrowe formy stojące niekiedy na krawędzi między szalonym eksperymentowaniem, a po prostu kiczem – to ryzykowne balansowanie jest na tym krążku najciekawsze. Poza tym co rzuca się w ucho już od otwierającego „Spring But Dark”, to że chyba po raz pierwszy w twórczości autora „Body Riddle” możemy spotkać tak wiele wokali, które co potwierdzał w wywiadzie sam producent traktował jako kolejny instrument – naturalny syntezator. Niezależnie od tego instrumentalnego tropu są tu też śpiewane frazy jak w dość pompatycznym „Catastrophe Anthem”, gdzie słychać dziecięcy chór śpiewający przejmujące zdanie „We are your ancestors”.

„Głaz toczący się ze wzgórza z ptakami śpiewającymi wokół niego” – tak „Peak Magnetic”, czyli singiel promujący wydawnictwo opisał sam autor. Faktycznie bijący 4/4 napęd tego prawie sześciominutowego kawałka potoczyście pędzi przed siebie otaczany co i rusz różnymi arpeggiami czy pogłosami. Na dwie minuty przed końcem „głaz” wpada w efekt slow motion by finalnie rozpłynąć się w eterze. W „Hoova” Clark potężną stopą wywarza drzwi z kopniaka, choć po niedługim czasie okazuje się, że była to brama do amfiteatru w Kołobrzegu, gdzie odbywa się właśnie Sunrise Festival. Na szczęście dość szybko przychodzi przebudzenie i jungle’owe breaki wyprowadzają ten numer w zaspane, syntezatorowe połacie. Maestrię w operowaniu ciętym materiałem Clark pokazuje w „Slap Drones”, a dowód na to, że Anglik cały czas potrafi podgrzać atmosferę na parkiecie znajdziemy w „Butterfly Prowler”.


Clark – „Peak Magnetic”

Na osobne zdanie zasługuje zamykający ten niespełna czterdziestoczterominutowy album „Un U.K.”. Naszpikowany tak wieloma zwrotami akcji, że spokojnie mógłby być gotową ścieżką dźwiękową do jakiejś małej formy fabularnej – Clark zdecydowanie puścił tu hamulce i uwolnił wodze fantazji. Sporo tu tzw. „owadziej elektroniki”, glitchujących zderzeń i piętrzących się werbli, ale też rozmarzonych czy wręcz błogich przebłysków oraz wspomnianych już wcześniej pętli z sampli wokalnych. Dziwna forma broni się jednak jako zwieńczenie tego karkołomnego albumu i potwierdza tylko, że Chris Clark to producent ciągle poszukujący, eksperymentujący i ryzykujący. W przypadku „Death Peak” dualizm łączący ze sobą ogień i wodę, niszczycielskie tąpnięcia z subtelnymi kapnięciami jest atutem, dzięki któremu ten longplay nie odejdzie w zapomnienie.

PS. Clark będzie jednym z artystów występujących na tegorocznym festiwalu Tauron Nowa Muzyka w Katowicach.

07.04.2017 | Warp Records

https://throttleclark.com/
https://soundcloud.com/throttleclark
https://www.facebook.com/throttleclark/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy