Wpisz i kliknij enter

Marie Davidson – Working Class Woman

Alternatywny bal.

W piątym odcinku drugiego sezonu serialu „The Crown” Lord Altrincham ośmiela się publicznie skrytykować Królową Elżbietę II i dać jej kilka cennych lekcji jak stać się bardziej egalitarnym. Jedną z rad było zniesienie balu debiutantek lub targu matrymonialnego, którym był w istocie. To tu szlachta załatwiała swoje interesy, mariaże. Obecnie, jak podpowiada internetowa wyszukiwarka, co odrzucone zostało przez monarchię zostało chętnie przygarnięte przez biznes i celebrytów. Pochodząca z Kanady Marie Davidson producentka, piosenkarka i poetka z pewnością nie przeszłaby selekcji na tego typu imprezę. Pasować będzie na pewno na festiwalu Unsound, na którym zagra 13 Października 2018 r. Tuż przed koncertem wydała swoją najnowszą płytę „Wroking Class Woman”.

Jak sama mówi jest oparta na jej własnych przeżyciach oraz dokumentuje jej stan umysłu. Niemiłe to musiały być chwile, bo zawartość krążka należy do bardzo bezpośrednich, a muzyka, choć taneczna, to jednak nosi w sobie pokłady gniewu. Teksty są podane wprost za pomocą mowy. To nie jest recytacja, raczej bezpośredni przekaz. Wykrzywiony obraz coachingu w mocnym „Work It” powinien wstrząsnąć niektórymi. Te gorzkie, przyprawione czarnym humorem słowa, są krytyką wymierzoną w scenę klubową, po której Davidson się porusza. Podobnie rzecz się ma z „Your biggest fan”, gdzie artystka wciela się w swoich fanów, których spotkała(?).

Na swojej czwartej płycie ciągle łączy elementy disco z mocnym techno, house czy industrialem. Pokaleczyć się można o „Workaholic Paranoid Bitch”. Linia perkusyjna tnie wszystko co spotka na swojej drodze. Nie inaczej jest z wymierzonym w seksizm „The Psychologist”. Nagrania wynikają z palącej potrzeby radykalizmu i wyrzucenie z siebie słusznego gniewu. Słychać to w najbardziej przystępnym „So Right”. Jednak i tu wyczuć można pułapkę. Otóż prosta forma, klubowa rytmika, może być zwodnicza i oszukiwać człowieka wpajając mu cały czas, że jest tak dobrze, a muzyka taka przyjemna. I jeszcze dochodzi do tego kpiarski ton Davidson. Następujący po tym „Burn Me” uderza między oczy.

Rozkrzyczane syreny z początku przemieniają się w dystopijne techno, które wiedzie w otchłań. Gwieździście robi się w spokojnym i świetnym „Day Dreaming”. Próbkę jej agresywnego tonu można usłyszeć w „The Tunnel” prezentującym soniczne uderzenia o subtelności buldożera połączone z komentarzami o trudnym życiu i złowieszczą mantrą. Z kolei „Lara” przyspiesza na złamanie karku. Całość wieńczy spokojny „La chambre intérieure”. Tęsknota w głosie artystki może być odebrana jako nihilizm. Osobiście potraktowałem ten album całkiem serio. Potrzebna dawka radykalizmu do wyrażenia kilku rzeczy wprost może stać się okazją do oczyszczenia. Na pewno muzyka Davidson nie uświetni żadnego balu debiutantek, ani w Paryżu, ani Wiedniu, bo mogła by uprzykrzyć wszystkim tam obecnym dobre samopoczucie. Co czyni „Working Class Woman” albumem jeszcze lepszym. Koniecznie.

Ninja Tune | 2018

Bandcamp
FB







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Job Karma – Ebola

Trzecia płyta wrocławskiego zespołu powraca po szesnastu latach od wydania w wersji winylowej i kompaktowej.