Wpisz i kliknij enter

Matthias Schaffhauser – Hedonism, What Else

Muzyka jako przyjemność.

Kiedy na początku bieżącej dekady industrialne techno zdominowało klubowy pejzaż w Europie, wydawało się, że minimal nieprędko wróci do łask na elektronicznej scenie. Tak się jednak nie stało – dzięki rumuńskim producentom w rodzaju Petre Insprescu i takim wytwórniom jak Perlon, gatunek ten zachował swoją żywotność i wyewoluował w zaskakująco abstrakcyjne formy. Jednym z tych artystów, którzy zadbali o to, by nurt ten nadal dostarczał świeżej i efektownej muzyki, okazał się Matthias Schaffahauser.

Obecny na elektronicznej scenie od ćwierć wieku, popularność zdobył na początku minionego dziesięciolecia dzięki takim klubowym hitom, jak „Hey Little Girl” czy „Musik Ohne Bass”. Melodyjny i nostalgiczny tech-house, jaki początkowo serwował na debiutanckiej płycie „Lido Hotel”, nagranej dla Force Tracks, z czasem nabrał bardziej hipnotycznego i minimalowego tonu. Taką muzykę Schaffhausera firmowała przede wszystkim jego własna wytwórnia Ware, która w zeszłym roku świętowała swoje dwudziestolecie.

„Purism sucks!” – zdawały się głosić kolejne albumy kolońskiego producenta. Choć poruszał się on w obrębie typowo minimalowego grania, z pasją anektował na jego potrzeby wpływy jazzu, funku czy nawet popu. To przede wszystkim jego ostatni album sprzed trzech lat – „Diderot”. Tym samym tropem Schaffhauser podąża na kolejnym krążku, który tym razem firmuje wytwórnia Snork Enterprises. „Hedonism, What Else” już swym tytułem odwołuje się do klubowych przyjemności. W warstwie muzycznej nie jest to jednak już tak oczywiste.

Otwierający zestaw „Gifteln” to klasyczny minimal, oparty na sprężystych bitach i pobrzękującym basie, które uzupełniają podwodne efekty. Jeszcze bardziej rozbudowane brzmienie ma „Bunter Hund”, wprowadzając metaliczne perkusjonalia i ćwierkające klawisze. „You Drive Me Insane” wstrzymuje ten taneczny pochód – bo mamy tu do czynienia z awangardową piosenką, w której Schaffhauser śpiewa niczym David Bowie. Pierwszą część kolekcji kończy jednak znów minimal, tym razem wypełniony samplami jazzowego bandu – „UnKraut Vergeht Nacht”.

„Fuck, Past & Furure 2019” rozbrzmiewa wyciętym skądś głosem niosącym tekst stanowiący tytuł nagrania – a towarzyszy mu dubowy pochód basu i uzupełniony o glitchowe szumy i trzaski hipnotyczny puls. W „Love Idol (Homegrown)” niemiecki artysta znów daje upust swej skłonności do eksperymentów, koncentrując się na syntezatorowych modulacjach, podszytych trzepoczącymi efektami rytmicznymi. Dla kontrastu „Nut & Fuge” okazuje się być szorstkim i surowym deep house’m, ozdobionym dźwięczną partią piano. Krążek kończy wycieczka w stronę kosmische musik – w przestrzennym „Happily Lost”.

Jeśli uznamy za hedonizm kontakt z nieprzewidywalną i niebanalną muzyką, to nowy album Matthiasa Schaffhausera z powodzeniem można opatrzyć tym przymiotnikiem. Ośmiu premierowych nagrań kolońskiego producenta słucha się z wielką przyjemnością – bo nawet kiedy sięga on po awangardowe struktury, nigdy nie są one agresywne czy mroczne. Przeciwnie – muzyka szefa wytwórni Ware za każdym razem nasycona jest pozytywnymi emocjami. Bez względu na to czy ma ona taneczny charakter, czy przeznaczona jest raczej do słuchania w domowym zaciszu.

Snork Enterprises 2019

www.snorkenterprises.com

www.facebook.com/mathiasschaffhauser

www.facebook.com/SnorkEnterprisesRecords







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy