Wpisz i kliknij enter

Pierce With Arrow – Shattered

Opowieść z dreszczykiem.

Amerykański producent Troy Pierce odnosił największe sukcesy w minionej dekadzie. Jego minimalowa wersja tech-house’u spodobała się samemu Richiemu Hawtinowi, dzięki czemu wytwórnia Minus opublikowała całą serię jego EP-ek oraz udany album solowy – „Gone Astray” z 2007 roku. Potem Pierce założył wraz z Magdą i Markiem Houle’m własną wytwórnię – Items & Things, która działa do dzisiaj, ale sam zrealizował dla niej tylko dwie dwunastocalówki.

W międzyczasie ukazały się dwa albumy projektu Lauderbach. Pod szyldem tym ukrywał się Pierce z kolegą po fachu – Gibby Millerem. Ten drugi niebawem dał się poznać jako utalentowany menedżer i wydawca. Powołana przezeń do życia w 2007 roku wytwórnia Dais z Los Angeles, z czasem wyrosła na jedną z ciekawszych firm specjalizujących się w post-punkowej elektronice. Teraz jej nakładem dostajemy pierwszy premierowy materiał Pierce’a od sześciu lat.

Nie są to jednak jego solowe realizacje. Tym razem amerykański producent zwarł szyki z pochodzącą z Kolumbii artystką wideo i producentką Natalią Escobar, znaną pod pseudonimem Poison Arrow i specjalizującą się w gotyckim electro-popie. Co ciekawe: punktem wyjścia do stworzenia muzyki z płyty „Shattered” był cykl krótkich filmów, zainspirowany słynnym mitem o Narcyzie. Jak brzmią obrazy przełożone przez parę artystów na dźwięki?

Bardzo to klimatyczna muzyka. Centrum albumu stanowią utwory podszyte dubowymi podkładami. Trochę brzmi to jak nieco już zapomniany trip-hop – przede wszystkim w piosenkowym „She Pined Away”, który przypomina dawne dokonania Portishead, ale też w uzupełnionym perlistym piano „His Rejection”, czy w niosącym kościelną wokalizę „The Night Is Ending”. Te religijne skojarzenia wiodą wprost do nagrań Tropic Of Cancer – choć tutaj jednak wyjęte są z shoegaze’owego kontekstu.

Muzyka Pierce’a i Escobar ma zdecydowanie bardziej smolisty ton. Słychać to wyraźniej, kiedy przybiera formę jakby spowolnionego techno, łączącego majestatycznie kroczące bity i przejmująco zawodzące syntezatory, choćby w „Echo” czy „Dissolving To A Voice”. Ostatecznie kompozycje wyswobadzają się z rytmicznego gorsetu, by w finale popłynąć swobodnym strumieniem dronowego ambientu o wręcz kosmicznym rozmachu („It’s A Love Story” i „Narcissus”).

Jeśli współczesna elektronika może brzmieć gotycko, to dzieje się właśnie na tej płycie. Dziesięć pochodzących z niej nagrań ma tak jak klasyczne nagrania z początków tego nurtu mocno teatralny charakter. Choć generalnie to instrumentalne granie, ciągle słychać tu jakieś zmysłowe melodeklamacje i szepty, za które zapewne odpowiada Escobar. Obciachu jednak nie ma: granica kiczu nie zostaje przekroczona i całość trzyma się w ryzach sprawnie opowiedzianej historii z dreszczykiem.

Dais 2021

www.daisrecords.com

www.facebook.com/daisrecords

www.facebook.com/troypierce







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

W obronie samego siebie – rozmowa z MONOH

Szwajcarski muzyk Roger Odermatt (aka MONOH) łączy na swojej debiutanckiej EP-ce brzmienie indyjskiego sitaru z elektroniką. Pytamy go o kulisy powstawania tego materiału, a także jak