Jazzowość jazzu.
W chwili kiedy piszę te słowa albumu „Kwasy i zasady” praktycznie nie ma. Z pierwszego wydania zostały resztki. Nie jestem spóźniony. Krążek zespołu Błoto ma premierę 30 kwietnia 2021 roku, czyli dziś. Płyta była dostępna w przedsprzedaży 2 kwietnia 2021 roku na portalu Bandcamp i zeszła szybko. Na tyle spektakularnie i w dużej liczbie, że znalazła się na liście najlepiej sprzedających się krążków wszystkich gatunków i wszystkich formatów. Istny „szok i niedowierzanie”. Cudzysłów postawiłem celowo, gdyż dwie poprzednie płyty – „Erozje” i „Kwiatostan” – dawały pojęcie o zdolnościach zespołu i są nie tylko świadectwem twórczej płodności, ale razem z najnowszą płytą, pozwalają uznać zespół Błoto jako nasz najcenniejszy zasób.
Kwartet w składzie Marek Pędziwiatr, Paweł Stachowiak, Marcin Rak i Olaf Węgier nabrali takiego tempa, że trudno nie popaść w zachwyt. Nie wiem czy pośród czytających ten tekst znajdą się tacy, którzy pamiętają film „Miś”. Jak nie, to zapraszam do następnego akapitu. W każdym razie pomyślałem sobie, że słynny cytat o słomianym misiu: „My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo!” w kontekście Błota wcale nie brzmi kpiarsko. Raczej oddaje stan faktyczny.
Pierwszą płytę nagrywali w studiu Grzegorza Skawińskiego. Ta powstała w domu Izabeli Skrybant-Dziewiątkowskiej z Tercetu Egzotycznego. Ale to nie koniec. Początków powstania należy szukać w Polskim Radiu, a konkretnie w Drugim Programie, który zaprosił muzyków do udziału w „Domówce z Dwójką”. I to zaskoczyło w twórczych głowach. Zespół postanowił ograniczyć sprzęt rejestrujący do minimum, skupić się na metodzie domowej, zejść do poziomu lo-fi i brzmieć brudno. Dopełnieniem całości jest oprawa graficzna wykonana przez samego 1988.
Płytę rozpoczyna utwór „Chryja”. Dziki, szybki, bezkompromisowy, ale mylący w kontekście reszty utworów. Zresztą sam tytuł sięgający po pojęcia z dziedziny chemii odnosi się raczej do sfery ludzkich uczuć i relacji, co bardziej podkreślają tytuły utworów. Lubię kiedy Błoto obrzuca nas błotem, ale jak zwalnia tempo i wplata w to beaty robi się równie ciekawie. „Prostactwo” wydaje się utworem napisanym w poziomie, do momentu aż na scenę triumfalnie wkroczy zmiana koncepcji. Zresztą bliskość hip hopu daje się odczuć również w posiadającym futurystyczne wywijasy „Autentyzmie”.
Najcenniejsze dla mnie są utwory ze środka i końca. Trio „Farmazon” – „Mitomania” – „Ignorancja” wpływa korzystnie na mój układ odpornościowy. Bardzo wyraźnie odznacza się perkusja, w którą wsłuchiwać należy się z uwagą. Pod koniec docieramy do „Prawdy”. Zasadniczo jest to miniaturka, która nie trwa nawet trzech minut. Czuć tu kolektywizm i bogactwo z niego wypływające. Jeszcze lepiej robi się kiedy dobijamy do powolnego „Umiaru”. Myślę, że w tym utworze, jak również w bujającej „Prostocie”, robotę robi surowiec akustyczny.
Ciepłe brzmienie płyty powoduje, że człowiek niechętnie rezygnuje ze słuchania. A ucieczki z przegródki jazzowej zaakcentowane w wymienionej już „Prostocie” i „Pokorze” dodają smaczku całości. Choć przecież jasnym jest, że zespół dotarł do jazzowości jazzu. Ich kubki smakowe i czułość na zewnętrzne okoliczności pozwala na nagrywanie muzyki, której naczelną funkcją jest ciągłe ożywianie naszych zmysłów. Zaleca się nadmierne stosowanie.
Astigmatic | 2021
Bandcamp
FB
FB Astigmatic