Ma niepokoić wszechświat.
Niewiele jest polskich artystek, których nowy ruch wydawniczy wzbudziłby tak duże zainteresowanie zagranicznych portali muzycznych. Niewiele jest jednak tak twórczych jednostek jak Justyna Banaszczyk. Informacje o jej nowej płycie wylądowały w The Wire oraz Ransom Note. Wywiad z producentką ukazuje się na portalu International Orange, a The Quietus publikuje ciekawy podwójny wywiad gdzie FOQL pyta Siksę, a Siksa FOQL. Warto dodać, że zagranicznym dziennikarzom pracy nie ułatwiła dając tytuł nowej płycie „Wehikuł”.
W tym zainteresowaniu przypadku nie ma, ani Banaszczyk nie jest ciekawostką z egzotycznego kraju. To jej bezkompromisowy i ciekawy dorobek artystyczny sprowadził na nią zasłużony rozgłos. Swoją drogą ciekawym jest kiedy w ogóle znajduje czas na nagrywanie biorąc pod uwagę, że współzakładała pierwszą w Polsce społecznościową, internetową stację radiową Radio Kapitał, a także prowadzi wraz z Darkiem Pietraszewskim wytwórnię Pointless Geometry. Angażowała się również w działalność społeczną w kolektywie Oramics. Nie mało jak na jedną osobę.
Tymczasem „Wehikuł” nie jest albumem skręconym naprędce. To dzieło przemyślane i trudne w odbiorze. Autorka „Lower Your Expectations” włożyła wiele trudu w to, aby nie stał się w żaden sposób hedonistyczny, a sama mówi, że powstał z osobistych potrzeb emocjonalnych. Podejrzewam, że takie podejście do tworzenia poskutkuje równie emocjonalnym odbiorem przez słuchaczy. Z radością zawiadamiam, że introspektywny charakter nie uszczknął nic z jej zamiłowania do eksperymentów, co usłyszeć można już w otwierającym „Myrhh”, którego tłem jest cienka strużka ambientu, a daniem głównym migocząca i metaliczna plątanina dźwięków.
Sporo nerwowości wkradło się do muzyki na „Wehikule”. Słychać ją w utworze tytułowym, który od czasu do czasu przeszywany jest czymś na wzór wycia. Naturalnie oddaje to gdzieś stan zmieszania. Choć tu bardziej pasuje „Twój mózg”, którego początek budzi wspomnienia o debiucie Aleksandry Słyż, co jednak szybko mija z powodu gromadzącego się industrialu. Najwięcej niepokoju powodują jednak lynchowskie śmiechy na granicy paranoi połączone (znów) z silnie metalicznymi dźwiękami. Dość ponura i klaustrofobiczna atmosfera tego utworu czyni go moim faworytem.
Drugim bez wątpienia jest „Escapist Dubbbbb Machine”, gdzie wyraźna perkusja szybko dogaduje się z elektroniką tworząc wyjątkową elastyczną powłokę. Gdyby ktoś potrzebował więcej napięcia powinien przyłożyć ucho do „Shhhshh”. Tempo zostaje ewidentnie podkręcone i na chwile można odrzucić wszystkie troski, bo te i tak nas dopadną w mrocznym „Nurku”. Jednak nie ma mowy o przytłoczeniu. Człowiek się czuje odpowiednio potargany. Pozbawiony rytmu „Divine Horseman” wydaje się być zakończeniem odstającym od reszty płyty. Grunt, że „Wehikuł” nie jest jednorazową płytą, ale czymś co ma niepokoić wszechświat. A sama Banaszczyk nie wpycha się w niczyją estetykę, lecz krąży po własnej orbicie. I robi to znakomicie.
MAL | 2022
FB