Wpisz i kliknij enter

Franck Vigroux – Magnetoscope

Zaskakujący hołd dla lat 80.

Kariera francuskiego artysty Francka Vigroux przebiegała w wyjątkowo kręty sposób. Zaczynał dwie dekady temu jako odważny gitarzysta śmiało eksperymentujący z jazzem. Kiedy jednak poznał możliwości tworzenia nowych brzmień za sprawą komputera, dosyć szybko wkroczył na elektroniczną scenę. Od początku był zafascynowany zaskakująco mocną ekspresją, stąd jego wczesne płyty ocierają się nawet o noise. Z czasem zaczął sięgać także po bardziej wyważone dźwięki, zarówno ambient, jak i techno.

Przełomem w jego karierze okazała się kooperacja z Miką Vainio, przerwana niespodziewanie przez śmierć fińskiego producenta. Zanim do tego doszło obaj artyści zagrali kilkanaście wspólnych koncertów i zrealizowali materiał na trzy albumy. Pomogły one Franckowi Vigroux mocniej zaistnieć w świadomości fanów eksperymentalnej elektroniki. Francuz wykorzystał to do opublikowania kilku interesujących solowych płyt, choćby „Ballades Sur Lac Gele” w 2020 roku. Śladem tamtego wydawnictwa Raster wydaje teraz jego nowy krążek.

„Magnetoscope” to płyta, którą Franck Vigroux składa hołd swej młodości, która przypadła na lata 80. Ma to oczywiste przełożenie na muzykę. Francuski producent sięga tu przede wszystkim po mechaniczne rytmy rodem z electro, ale podane w minimalowy sposób, na modłę dokonań artystów z kręgu Raster Noton. Połamane bity uzupełniają tu bombastyczne partie syntezatorów, raz ocierające się o noise („Sustentation”), a kiedy indziej wprowadzające rzadko występującą w twórczości artysty melodię („VHS”).

Elektronika z lat 80. kojarzy się przede wszystkim z twórczością Vangelisa i jego legendarnym soundtrackiem do „Blade Runnera”. Vigroux oddaj hołd nieżyjącemu kompozytorowi w utworze „L.A.”, łącząc cykające breaki z przestrzenną partią klawiszy i tajemniczymi szeptami. Echa soundtrackowej muzyki Tangerine Dream z tamtej dekady słychać z kolei w „Train”. Idealnie pasują do tego typowo ambientowe utwory pozbawione rytmu, z których najlepsze wrażenie robi podniosły „Stream”.

Franck Vigroux powiedział o latach 80., że był to „terryfying time”. Dlaczego? Nie wiadomo. Czy zadecydował o tym trudny czas dojrzewania, który w jego przypadku przypadł na tamten czas? Czy może nastrój nadciągającej apokalipsy, wywołany ówczesnymi „wojnami gwiezdnymi” między USA a ZSRR? Tak czy siak francuski producent potrafił teraz przekuć wspomnienia sprzed czterech dekad w fascynującą muzykę – mocno osadzoną w ejtisowych brzmieniach, ale pozostającą w formach typowych dla wcześniejszej twórczości tego artysty.

Raster 2022

www.raster-media.net

www.facebook.com/raster.artistic.platform

www.franckvigroux.com

www.facebook.com/vigrouxfranck







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy