Wpisz i kliknij enter

The Dwarfs of East Agouza – High Tide In The Lowlands

Ruchome maski.

Żywot tria The Dwarfs of East Agouza liczby sobie już dziesięć lat. Zespół tworzą wielce doświadczeni i cenieni muzycy, czyli Alan Bischop (głos, bas akustyczny, saksofon altowy), którego znamy z Sun City Girls, The Invisible Hands, Alvarius B. i jako współzałożyciela Sublime Frequencies. Maurice Louca –syntezatory, automat perkusyjny (Alif, Bikya, Karkhana) i Sam Shalabi – gitara elektryczna (Shalabi Effect, Karkhana, Land Of Kush, Praed Orchestra!, Ratchet Orchestra).

Debiutowali dwupłytowym wydawnictwem „Bes” w 2016 roku, na którym aż się roiło od fuzji wielu gatunków, zaczynając od krautrocku a kończąc na podróży po Afryce Północnej i Etiopii. Dwa lata później trio roztoczyło przekorną wizję „Szczurów nie jedzących syntezatorów” na tak zatytułowanym albumie. Pisałem wówczas o tym materiale tak: „The Dwarfs Of East Agouza rozszczepiają w oryginalny sposób stylistyki, tym samym krusząc sztuczne podziały”. Trzeci ich krążek „The Green Dogs of Dahshur” wydany w 2020 roku przez francuski label Akuphone przyniósł ożywcze spojrzenie na muzykę improwizowaną poszarpaną noise’em.

Teraz Krasnoludy wracają z nowymi kompozycjami „zamkniętymi” w ramy nośnika pt. „High Tide In The Lowlands” wypełnionego dwoma ponad dwudziestominutowymi nagraniami. Materiał został zarejestrowany na żywo kilka lat temu w belgijskim klubie Les Ateliers Claus. Zapewne trio jest już w innym miejscu co do swoich poszukiwań.

Pierwszy utwór „Baka of the Future” otwiera huraganowa gitara Shalabiego, co można porównać do wbicia tego instrumentu w afrykański piach, to jak dokopanie się do rozmaitych tradycji, gdzie gitara Aliego Farka Touré miesza się z brzmieniem kory Ballaké Sissoko, żywiołowością pustynnego bluesa Tuaregów i szaleństwem Jimiego Hendrixa. To tylko wstęp do transu na najbliższy kwadrans.

Nawet nie wiedząc kiedy The Dwarfs Of East Agouza są już w epoce krautrockowej motoryki lat 70. (wzrok leci w stroną Can) i gitarowej psychodelii tamtych lat – z tą różnicą, że trio jest dogłębnie zakochane jednocześnie w afrykańskich i arabskich rytmach – niekiedy dając susa w okolice free jazzu, improwizacji, „naćpanego” funku i właściwie bezimiennego eksperymentu. Znakomicie poszerzają perspektywę plamiasto-pulsujące syntezatory Louki i mantrycznie gadający bas Bischopa. Ostatnie minuty tej kompozycji to naciąganie czasoprzestrzeni, przed wystrzeleniem siebie – i nas – w jeszcze inny brzmieniowy kosmos.

W „The Sprouting of the 7th Entertainment” gitara Shalabiego omija konwencje – jak zawsze – szerokim gestem. Do głosu dochodzi wokal Bishopa – falset podbijany krzykiem, gardłowym freestylem z wyimaginowanej kultury, po szybką recytację w języku angielskim. W podkładzie roi się od gęsto tkanych warstw, repetycji czerpiących z minimalizmu, aż po free jazzowy saksofon i synkopowany bas Bishopa. Ten drugi instrument przypomina grząskie brzmienie sticksu Tony’ego Levina z King Crimson (okolice „Discipline” czy nawet „THRAK”). Saksofon altowy Amerykanina również wypuszcza z wnętrza różnorodne tradycje, czuć momentami zornowskie rozmiłowanie do „pisków”. Syntezatory Louki z kolei miejscami są jak orkiestrowa fatamorgana fletów. Wraca świetne i bagniste brzmienie basu Bischopa, jego śpiew na wysokich rejestrach oraz rozdygotana gitara Shalabiego.

Jestem przekonany, że mogliby tak grać godzinami, i nikt nie wie dokąd Krasnoludy mogłyby nas zaciągnąć, do jakiej krainy. Na pewno chciałbym tam być. Wyobrażam to sobie jako dziko brzmiącą otchłań wpatrzoną w rdzenność z wszczepionym sygnałem współczesności. Oni nadają, ja odbieram!

Sub Rosa | kwiecień 2023


Strona Facebook The Dwarfs Of East Agouza »

Strona Sub Rosa »

Strona FB »

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy