Wpisz i kliknij enter

C-Thru – The Otherworld

Odkurzanie chill out roomów.

Z nazwiskiem Jesse Edwardsa mogli się spotkać głównie słuchacze Jessiki Bailiff. Ten pochodzący z Austin w Teksasie muzyk był bowiem jednym z najbliższych współpracowników amerykańskiej artystki, nagrywającej dla wytwórni Kranky. Nic więc dziwnego, że również w okolicach psychodelicznego post-rocka lokowały się wydawnictwa zespołów Red Morning Chorus i Vlor, które współtworzył w pierwszej dekadzie XXI wieku. Potem zamilkł na ponad dziesięć lat – i dopiero teraz objawia nam swój autorski projekt pod szyldem C-Thru.

Jego debiutancki album „The Other World”, wydany przez niewielką kanadyjską wytwórnie Pacific Rhythm, to fascynująca podróż do początku lat 90., kiedy w naturalny sposób przenikały się wpływy wszystkich gatunków nowej elektroniki: techno, trance’u, IDM-u czy ambientu.

Edwards jest muzycznym erudytą – dlatego zręcznie splata ze sobą szeleszczące breaki z acidowymi loopami, rozwibrowanymi arpeggiami i świetlistymi pasażami syntezatorów („Awake In A Dream”), tworząc idealny soundtrack do chill out roomów sprzed trzech dekad. Kiedy zwalnia tempo – powstaje łagodnie bujające downtempo o przestrzennym brzmieniu („Time Being”). Jest tu też miejsce na dubowe pulsacje basu i tribalowe perkusjonalia, które zostają zanurzone w onirycznej elektronice („Slow Dive Into The 7th Plain”).

W większości nagrań z płyty pojawiają się wysamplowane z radia lub telewizji głosy opowiadające o istnieniu innych światów („Glimpses Of Concentric Realities”). To też czytelne nawiązanie do mody z początku lat 90., kiedy w co drugim ambientowym nagraniu słychać było wypowiedzi Timothy’ego Leary’ego czy Terence’a McKenny. Amerykański producent zestawia je z dźwiękami rodem z ejtisowego new age – stąd tu świadomie kiczowate klawisze o brzmieniu eterycznej harfy („The Otherworld”) czy anielskich chórów („Rose_Freq”).

Nie ma chyba na „The Otherworld” dźwięku, którego nie usłyszelibyśmy na płytach sprzed trzech dekad. Jesse Edwards zna na pewno doskonale wydawnictwa The Orb i The KLF, a na jego półkach stoją kompakty z takich wytwórni, jak Fax, Recycle Or Die, Rising High, Silent, Planet Gong czy Beyond. I nic w tym złego: pod jego palcami te zakurzone i zapomniane dźwięki odzyskują nowy blask, układając się w pełni autorską muzykę: piękną, relaksującą, psychodeliczną.

Pacific Rhythm 2023

www.pacificrhythm.org

www.facebook.com/pacificrhythms







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy