Jest w tym coś kosmicznego.
Siema Ziemia, czyli czwórka instrumentalistów (Andrzej Konieczny, Fryderyk Szulgit, Kacper Krupa, Paweł Stachowiak) dziś wypuściła swój drugi album – tym razem nakładem brytyjskiej wytwórni Byrd Out. Główny pomysł na siebie się nie zmienił, Panowie kontynuują kreowanie elektronicznie brzmiącej muzyki przy pomocy hybrydy złożonej chyba przede wszystkim z improwizowania na instrumentach akustycznych (obudowanych oczywiście eklektycznymi efektami), ale też z myślenia kompozycyjnego i nieamatorskich umiejętności producenckich.
O ich debiucie Jarek Szczęsny pisał: „Być może zamiast siać defetyzm albo z lubością oddawać się lekturze katastroficznych scenariuszy na przyszłość to właśnie trzeba nam tego, czyli porządnego energetycznego kopa”. Pośród ośmiu utworów „Second” energii nie brakuje, stopa co i rusz bije na raz (,np.”See you on the other side”), co z założenia prowokuje do tańca, a co najdosadniej chyba słychać w subtelnie „arabsko” doprawionym „KTDT”, gdzie napędzający silnik znajdujemy w wirtuozersko-breakbeatowej perkusji Koniecznego.
Nie da się jednak nie zauważyć, że w porównaniu do debiutu znacznie więcej na tym krążku rozmyć, impresyjności czy minorowo zadumanej aury. Z pewnością pod tym kątem wybija się pierwsza połowa ponad dwunastominutowego „All those moments”, gdzie odnajdujemy dość przestrzennie i niespiesznie jazzujący kwartet z liderującym saksofonem na przedzie. Oczywiście to tylko uśpienie czujności, bo w okolicach półmetku zespół wpada w jakąś przebasowioną i dronującą czarną otchłań, z której stopniowo wydobywa się spiralą zapętleń i przemutowaniem się w niestabilny kształt zlepiony z dub techno.
Duże wrażenie (zwłaszcza w wydaniu koncertowym!) robi silnie dubujący „Atlant”, który przez ponad siedem minut trzyma słuchacza w posępnym transie. Prosta linia basu, przez swój niebagatelny groove holująca ten numer w zasadzie z automatu może wejść do basowego odpowiednika The Great American Songbook.
Czterdzieści trzy minuty drugiego longplay’a Siema Ziemi to naszpikowana pomysłami i finezją wykonawczą podróż przez potężną ilość przeżyć. „Second” niekiedy paradoksalnie wywołuje chęć ruchu pomimo smutnych odczuć lub bomabarduje dźwiękowym przebodźcowaniem, ale na końcu zostawia słuchacza z poczuciem przeżycia czegoś nowego. A to w dobie nadprodukcji muzyki chyba dużo?
https://www.facebook.com/ziemiasiema
https://www.instagram.com/siemaziemia
https://www.facebook.com/ByrdOut
08.09.2023 | Byrd Out