Back to the dancefloor.
Pierwsze jego nagrania usłyszeliśmy w Polsce w połowie lat 90. za sprawą płyt wydawanych przez Tresor i Mille Plateaux. Było to techno – ale mocno abstrakcyjne, o surowym brzmieniu, uderzające funkowym pulsem i niosące punkową energię. Nikt wtedy tak nie grał, stąd Cristian Vogel stał się w tamtym czasie wyznacznikiem wyjątkowo kreatywnego podejścia do tworzenia muzyki klubowej. Nic więc dziwnego, że jej ramy z czasem okazały się dla niego za ciasne, co sprawiło, że zwrócił się w stronę eksperymentalnej elektroniki, pozbawionej tanecznego pulsu.
W międzyczasie artysta studiował muzykę współczesną na uniwersytecie w Sussex, więc postanowił stworzyć również samemu coś podobnego. Zrealizowane wtedy przezeń nagrania dla wytwórni Sub Rosa i Supremat (krótko działający sub-label Tresora) balansowały między musique concrete a noise’m, zaskakując wcześniejszych odbiorców jego winylowych EP-ek. Na drugim biegunie dla tych dokonań lokowały się wówczas jego płyty nagrane z Jamiem Lidellem pod szyldem Super Collider, śmiało łączące IDM z wokalami. Zwiastowały one pożegnanie artysty z muzyką taneczną, które dokonało się w 2007 roku.
W minionej dekadzie Vogel powrócił z trylogią płytową opublikowaną przez wytwórnię Shitkatapult. Objawiała ona nową fascynację chilijskiego producenta – technikami jamajskiego dubu. Efektem była wielobarwna elektronika, śmiało anektująca zdobycze londyńskich twórców z dubstepowej sceny. Dawni fani artysty byli zadowoleni i być może sprawiło to, że postanowił on ostatecznie wrócić też do jednoznacznie klubowej muzyki. Stało się to w latach 2018-2019 za sprawą czterech EP-ek, firmowanych pseudonimem NEL. Teraz dostajemy kompilację tamtych nagrań, uzupełnioną o dwie świeżynki.
Zaczyna się od tego, z czego Vogel zasłynął w połowie lat 90. „Mirabelle” i „Gullane” to mocno poszyte funkowymi basami motoryczne techno, w którym jest miejsce na tribalowe perkusjonalia i zawadiackie melodie. W „Shadowgraphs” producent przywołuje betonowe dub-techno ze szkoły Basic Channel, łącząc zredukowany i niespieszny bit ze skorodowanymi akordami. Kontynuacją tego wątku jest utwór „118 Days” o rwanym pulsie, przypominający klasyczny dubstep z kręgu Tectonic czy Hyperdub. Echa podobnego grania słychać w „The Misty Quyay” – choć tym razem to rozedrgany breakbeat.
Funkcjonalne techno powraca w „La Fortuna” i „Tyrkisk Peber”, z tym, że ma ono już lżejszą rytmikę i świetliste brzmienie. W ten sposób Vogel oddaje hołd klasyce gatunku z Motor City, wzbogacając ją jednak na własną modłę o zamaszyste wariacje na syntezatorach modularnych. Ten improwizatorski sznyt mają też nagrania lokujące się w formule electro. Typowo detroitowe brzmienia słychać w „Earthsea” i „The Insight”, już samymi tytułami przypominającymi dokonania Drexcyi. Bardziej fantazyjne dźwięki wypełniają „Understory”, w którym połamane rytmy sąsiadują z rave’owymi zawijasami i pękatymi basami.
Ci, którzy tęsknili za klubowymi killerami Cristiana Vogela będą usatysfakcjonowani tą kolekcją. Może nie ma ona już tej odkrywczej mocy, co jego klasyki z „Absolute Time” czy „Beginning To Understanding”, ale nie wolno nam zapominać, że tamte nagrania powstały równo trzydzieści lat temu. Czas płynie nieubłaganie i choć Vogel znów wypuszcza się na parkiet, to jego muzyka siłą rzeczy jest przystępniejsza i lżejsza niż kiedyś. Nie brakuje jej przy tym tanecznej energii – i z powodzeniem mogą po nią sięgać słuchacze o połowę młodsi od jej autora.
ePM Music 2024