Natchniony, nieco obłędny.
W tym sezonie modne są duety. Porobiło się tego tyle, że mam wrażenie słuchania tylko płyt nagranych przez dwóch twórców elektroniki. Loscil i Lawrence English, Abul Mogard oraz Rafael Anton Irisarri, także duet Eisberg & Mreńca, a teraz dochodzi nam kolejna para, którą tworzą Kevin Richard Martin i KMRU. Założę się, że nikomu nie trzeba przedstawiać obu panów. Gwoli ścisłości to Martin wyhaczył muzykę KMRU i zaprosił go do współpracy nad wspólną płytą. I namówił do nagrań wokalnych.
I Josepha Kamaru możemy już usłyszeć w utworze rozpoczynającym album. „Differences” świetnie wpuszcza nas do tego świata. Świata muzyki wolniejszej i spokojnej. Zeszłoroczna płyta „Black” jasno sygnalizowała zmianę w twórczości Martina, a ten album tylko ją potwierdza. Zresztą biorąc pod uwagę dorobek Kenijczyka również nie można było spodziewać się nagłych porywów. Wszelkie wątpliwości nad sensownością ich współpracy rozwiewa wyśmienity „Arkives”. Natchniony, nieco obłędny, grubo podszyty basem, dudnieniem i chóralnym zaśpiewem.
Dwa pierwsze utwory swoim metalicznym charakterem, ale również ciężkością, przykrywają resztę płyty. Oba również są najdłuższe z zestawu. Ich echa słychać w dwóch następnych utworach, które nie tylko tytułami zbliżają się do nich. Jednak ekspresja i gęstość brzmienia robią robotę. Sprawiają, że w muzykę się wsiąka. Im dłużej trwa album, tym mniej człowiek chce się poruszać. Dopiero „Differ” przynosi wyraźniejszą zmianę, ale ta wyrazistość nie powoduje radykalnej zmiany charaktery. To raptem kilka ambientowych plam silniej rozbłyskujących i stopionych z coraz mniej wyraźnym wokalem.
Źle by było, gdyby był to ostatni akcent. Obaj twórcy doskonale wiedzieli, że to by było za mało. I dzięki temu dostajemy jeszcze „Arcs”, który wyraźniejsze akcenty zmieszał z migoczącymi dźwiękami. Wszystkie utwory spaja precyzja wykonania, a także równe trzymanie emocji na wodzy. Pojawiające się melodyjne fragmenty są umiejętnie zatapiane w obfitości dźwiękowej. Ciągłe repetycje noszą znamiona medytacji, ale i tak najbardziej zaskakuje głos Kamaru. W ogóle głos (śpiew, słowa) mają tu niebagatelne znaczenie. Minimalizm naszpikowany hipnotyczną ornamentacją.
Phantom Limb | 2024
Bandcamp: https://phantomlimblabel.bandcamp.com/album/disconnect
FB KRM: https://www.facebook.com/kevinrichardmartinofficial
FB KMRU: https://www.facebook.com/K4MARU
FB Phantom: https://www.facebook.com/phantomlimblabel