Tym razem norweski muzyk zamienił kontrabas na gitarę i głos.
Christian Meaas Svendsen jest bardzo aktywną postacią – prowadzi własne projekty (m.in. trio Momentum), a także pojawia się w roli sidemana. Spotkamy go choćby w składzie zespołuPaal Nilssen-Love’a, Large Unit.
W 2016 roku Svendsen rozpoczął solową karierę wydając płytę „Forms & Poses”. Najnowszy jego krążek – jak i ubiegłoroczny – „Avin” (maj 2017) został opublikowany nakładem przez niego założonej wytwórni Nakama Records. Label powstał dwa lata temu i skupia wokół siebie artystów zaprzyjaźnionych z Svendsenem.
Słowo „Avin” oznacza w języku kurdyjskim „miłość” oraz takie imię ma (była?) dziewczyna Norwega. „Miłosne” pieśni pomogła mu stworzyć grupa znakomitych instrumentalistów takich jak Vilde Alnæs (skrzypce), Adrian Løseth Waade (altówka), Kaja Fjellberg Pettersen (wiolonczela), Inga Aas (kontrabas), Henrik Munkeby Nørstebø (puzon), Espen Reinertsen (saksofon), Agnes Hvizdalek (głos). Sam lider gra na gitarze klasycznej i śpiewa w ojczystym języku. Dlaczego napisałem „miłosne”? A no dlatego, że Svendsen porusza w swoich tekstach temat niespełnionej miłości i związanych z tym emocji (strata, złość, rozpacz, nadzieja).
„Avin” zaskakuje wielowymiarowością dźwiękową. Nagrania okazały się inspirującym zderzenie muzyki współczesnej, improwizowanej, jazzowej, filmowej z ludową tradycją. We mnie muzyka Svendsena wywołała skojarzenia z kameralistyką Charlesa Ive’a, aranżacjami instrumentów dętych/smyczkowych Moondoga i avant-folkową liryką. Odnośnie tego ostatniego składnika, przypomniałem sobie o świetnym ubiegłorocznym longplayu szwedzkiego multiinstrumentalisty Thomasa E. Franka – „Tre Månader” (recenzja).
Oficjalna strona artysty »
Profil na Facebooku »
Strona Nakama Records »