Wpisz i kliknij enter

Pejzaż – Blues

Nostalgiczna nóżka chodzi.

Dopiero co piórem Jarka Szczęsnego opisywaliśmy nowy krążek Bartosza Kruczyńskiego ukrywającego się pod pseudonimem Earth Trax, a już możemy smakować owoc jego kolejnego oblicza, tym razem pod aliasem Pejzaż, pod którym namieszał na rodzimej scenie w 2018 roku, gdy wypuścił doskonały album „Ostatni Dzień Lata”. W międzyczasie pod tym akurat szyldem wyprodukował niezapomniany bit na płytę Wojtka Sokoła, a także jeden podkład dla obiecującego, nastoletniego rapera/producenta Schaftera.

Nowy album nie odbiega klimatem od swego poprzednika, gdyż tu też cały czas unosi się duch wszechogarniającej nostalgii, w kreowaniu której Kruczyński nie ma sobie równych. Niemniej jednak charakter „Bluesa” skręca z dotychczasowego kursu niespiesznej muzyki do refleksji i relaksu w stronę zdecydowanie taneczną, pod deep house’ową banderą.

Motywem przewodnim pojawiającym się często w twórczości warszawiaka jest wiatr, który w postaci przeróżnych retro sampli przewija się w jego utworach, tak jakby twórca duetu Ptaki miał jakieś nieprzebrane zbiory fragmentów piosenek czy filmów zawierających słowa z wietrznego zbioru. Na „Bluesie” pytanie o wspomnienie ciepłego wiatru wita nas już w „Intro”, a potem powraca w „Czy Pamiętasz Letni Wiatr”, ale też w „W Obłokach”. Oczywiście tytuł drugiego longplay’a Pejzażu przywołuje automatyczne skojarzenie z klasycznym albumem Breakoutu, gdzie trzymając się „wietrznych” skojarzeń odnajdujemy piosenkę „Gdybym był wichrem”. Trudno jednak silić się na odnajdywanie inspiracji w tym kierunku, bo tak naprawdę echa krążka Nalepy najłatwiej odnaleźć jedynie w utworze tytułowym, który poza spokojnym down-tempem narzuconym przez akordy gitary, podlizywany jest przez duszne, jazzowe frazy saksofonu.

Nadrzędnym narzędziem w procesie tworzenia muzyki przez Pejzaż jest oczywiście sampling. W centralnym miejscu kompozycji najczęściej odnajdujemy pętle z krótkich fraz wokalnych, wokół których toczy się aranż. O ile na poprzednim longplay’u materiałem wycinanym były przede wszystkim przykurzone piosenki z późnego PRL-u, o tyle tym razem twórca „Baltic Beat” sięgnął po zapomniane utwory polskiego popu lat dziewięćdziesiątych. Mamy tu zatem, np. pętlę z Reni Jusis („Noc”) czy Marysi Sadowskiej („Moje Miejsce”). Pomimo że trudno pośród piętnastu kawałków (w tym trzy skity – m.in. „Deszcz” z cutem z Iwony Loranc?) znaleźć słabszy moment, to właśnie te dwa wspomniane numery wybijają się najmocniej swego rodzaju przebojowością i największym potencjałem do podbicia klubowych parkietów – o ile te będą kiedyś otwarte….

Poza tym na albumie odnajdziemy afro-house’owe „Kiedy Jesteś Blisko”, nieco dream-popowe „W Obłokach” oraz kapitalne „Nie Ma Miłości”, gdzie w pięknym stylu electro-bas „podkradziony” Gus Gus obściskuje się z dance’owymi melodiami niczym spod ręki Dr. Albana. A to wszystko owiane jest trudną do nazwania, rozmarzoną, minorową,  wschodnioeuropejską mgiełką.

Bartosz Kruczyński to prawdziwy magik, tworzący z jakiś odległych stylistycznie skrawków zupełnie nową jakość. Jego talent do wynajdywania, a później bezszwowego lepienia sampli jest unikatowy, a „Blues” to kolejny w jego dyskografii majstersztyk. Bez względu na to czy przyglądamy mu się pod lupą, gdzie uwidacznia się pomysłowe i dojrzałe, bo nieprzesadzone używanie przeróżnych środków dźwiękowych, ale też w skali marko, bo albumu słucha się rewelacyjnie jako całości. Czas to oczywiście zweryfikuje, ale nie będzie przesady jeśli zawyrokuję, że mamy tu do czynienia z pozycją już klasyczną.

PS. 20.03.20 Kruczyński udostępnił kolejny materiał pod nazwą Selected Ambient Projects.

20.03.2020 | The Very Polish Cut-Outs

https://www.facebook.com/pejzazmuzyka/
https://soundcloud.com/polishcutouts







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
bps
bps
3 lat temu

bez dwóch zdań On jest Mistrzem

budi22
budi22
3 lat temu

wspaniała album. dzięki za recenzję!

Polecamy