Wpisz i kliknij enter

Vril & Rødhåd – Out Of Place Artefacts II

Sześć stóp nad ziemią.

Niespełna dwa lata po swoim debiutanckim longplay’u, niemieccy producenci Vril i Rødhåd, jako duet Out Of Place Artefacts, wracają z nowym albumem zatytułowanym po prostu „II”. Płyta ukazała się cyfrowo trzy dni temu (wersja winylowa pojawić się ma w drugiej połowie października), choć bez specjalnych uprzednich zapowiedzi. Raptem na początku września producenci ujawnili fakt pracy nad albumem, co jednocześnie wiązało się z zaproszeniem na premierowe wykonanie materiału podczas 180-minutowego występu live, który miał miejsce w berlińskim Zenner dokładnie w dacie premiery. Tymczasem płyta zdecydowanie zasługuje na szersze odnotowanie, podobnie zresztą jak w przypadku pierwszego albumu Niemców.

Zasadniczo „II” oscyluje wokół brzmień, które znamy już z debiutu: eleganckie brzmienia ambient-techno okraszone charakterystycznymi dla Vrila surowymi efektami, przesterami („Weltron”, „Black Goo”) i padami. Teoretycznie więc nic nowego, a jednak nie sposób stwierdzić, żeby „II” była powtórką debiutanckiej płyty. Po pierwsze, najnowszy album Out Of Place Artefacts jest bardziej melodyjny od poprzednika. Znajdujemy tu znacznie więcej spokojnej melodyki ubranej w miarowe bity i harmonijne pady, co sprawia, że kompozycje na „II” ocierają się niemalże o popową lekkość („Pangaea”, „Universian”, „Astrolabium”) czy nawet trip-hop („Meliorism”). Ambient-techno tworzone przez Vrila i Rødhåda skłania się na tej płycie istotnie w kierunku hipnotyzującego deep techno (szczególnie utwór „Clarion” czy „Kosmogenesis”) aniżeli abstrakcyjnych eksperymentów, jak to miało miejsce na debiutanckim albumie.

Po drugie, inny jest też charakter obu płyt. O ile na pierwszej królowała aura surowej melancholii, mistyki a przy tym dzikości i wyjścia poza samoświadomość, o tyle na „II” niemieccy producenci postawili na harmonię i spokój. Kolejne utwory, choć bez cienia wątpliwości różnorodne (np. drum’n’bassowy „Nibiru”, trance’owy „Vanitas”, dziwaczny „Security Loop” z przesamplowanymi wokalami czy harmoniczny, smyczkowy „Triskaideka”, zamykający cały album), są tutaj niejako rozdziałami tej samej ciepłej i przyjemnej historii, za którą słuchacz podąża od pierwszego do ostatniego dźwięku. Klimat pierwszej z płyt – niezależnie od wielości zastosowanych na niej surowych eksperymentów – miał istotnie klubowy charakter, tymczasem „II” jest zdecydowanie osadzona w klimacie odpoczynku w tzw. „chill-out rooms”. I jak debiut idealnie pasował jako soundtrack to pandemicznego, mrocznego przełomu jesieni i zimy 2020, tak „II” to genialna ścieżka dźwiękowa do jeszcze słonecznych, a jednak już pierwszych chłodnych dni przełomu lata i jesieni 2022.

Rozpoczynając recenzję zastanawiałam się nad zajawką płyty, którą widzicie na stronie głównej, pod zdjęciem okładki. Odpowiedź przyszła dość szybko. O pierwszej z płyt Vrila i Rødhåda pisałam odwołując się do atmosfery serialu X-Files. Klimat drugiej zamykam parafrazą tytułu mojego ulubionego serialu – „Sześć stóp pod ziemią”, zamieniając „pod” przyimkiem „nad”. Nowy album niemieckich producentów niesie olbrzymie pokłady budującej, a wręcz unoszącej nadziei, optymizmu i ciekawości nie tracąc przy tym nic z wrażliwości ich muzyki, którą słychać było już na pierwszej płycie. Jest to też świetny prognostyk na dalszą działalność duetu, bo mam nadzieję, że nie jest to ostatnie wspólne wydawnictwo Vrila i Rødhåda, którzy jako Out Of Place Artefacts wypracowali już oryginalny i ciekawy styl, dający ich projektowi – jak słychać wyraźnie po „II” – jeszcze wiele możliwości.

22 września 2020 | WSNWG

Out Of Place Artefacts – II na Bandacamp
„Out Of Place Artefacts” na Instagramie 
Profil Rødhåda na Facebooku
Profil Vrila na Facebooku







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy