Wpisz i kliknij enter

Philip Zoubek Trio – Labyrinthus

Za kotarą.

Po dwóch latach przerwy doczekaliśmy się kolejnej płyty zespołu Philip Zoubek Trio – dowodzonego przez austriackiego pianistę i kompozytora, mającego u boku dwóch znakomitych instrumentalistów, improwizatorów i jednocześnie kompozytorów: szwajcarskiego perkusistę Dominika Mahniga (The Great Harry Hillman, Zooom Trio) oraz niemieckiego basistę Davida Helma. Wszyscy trzej są doskonale wykształconymi muzykami. Sam lider, Zoubek, studiował w Wiedniu grę na fortepianie pod okiem Reinharda Micko, a po przeprowadzce do Kolonii (gdzie mieszka już od ponad 20 lat) u Hansa Lüdemanna.

Philip Zoubek Trio
Philip Zoubek Trio, fot. mat. prasowe

Bardzo mnie zaciekawił ich poprzedni album „Nonplaces” (WhyPlayJazz, 2020) o czym zresztą pisałem na niniejszych łamach, a także dopytałem lidera o kilka kwestii związanych z tym wydawnictwem. To co należy wyszczególnić to fakt, że wbrew pozorom Philip Zoubek Trio lokują się poza układem schematycznego tria jazzowego, któremu bliżej do spontanicznego, ale wciąż zakomponowanego grania. Silnie odzywa się u nich natura improwizatorów, co sprawia, że nie mamy do czynienia z konwencjonalnym rozłożeniem akcentów.

Właśnie ukazał się trzeci krążek w dorobku tria, zatytułowany Labyrinthus”. Mocny, sugestywny początek w postaci nagrania „Insomnia” potwierdza wszelkie przypuszczenia, że zespół nadal poszukuje sposobów na nowatorskie brzmienia, niejednokrotnie wspomagane elektroniką („Meander”), syntezatorem modularnym czy preparacjami na fortepianie.

Świetnie wychodzi im również bardzo płynne przechodzenie między skomponowaną formą a improwizacją („Breath”), czego można w pełni doświadczyć w utworze „Mantra”. Na „Nonplaces” nie brakowało charakterystycznej ekspresji dla tego tria, która szczęśliwie powraca w kompozycji „Rituals” – poszarpana rytmika cyklicznie poddawana niekonwencjonalnym rejestrom syntetycznych brzmień.

W „Unrests” i „E” odzywa się mocno idiom jazzowego składu, ale nielubiącego tkwić w płytkich koleinach stereotypów harmonicznych etc. Choć osobiście najbardziej lubię, kiedy grupa zdecydowanie odbiega od typowo jazzowego żonglowania utartymi kombinacjami. Dlatego tak cieszą chociażby takie fragmenty jak „Labyrinthus Z”, „Silent House” czy „Bells”, którym bliżej do muzyki współczesnej zakotwiczonej w improwizacji niż do przewidywalnego jazzowego „plumkania”. Nęcące są też elementy wyciszenia u Philip Zoubek Trio. Warto wsłuchać się w nie. Momentami można uchwycić skojarzenia z transowymi fakturami australijskiego tria The Necks. Na „Labyrinthus” mogłoby być więcej elektronik, ponieważ taki ponad minutowy drobiażdżek jak „Exhaust” potwierdza, że byłby to jeden z właściwych kierunków dla tego składu.

„Labyrinthus” tak mocno nie zaskakuje jak sprzed dwóch lat „Nonplaces”. Określiłbym sytuację jako constans z utrzymanym poziomem abstrakcji. Zabrakło jednak wyraźnego przełamania w stronę czegoś naprawdę nowego względem wcześniejszych albumów. Czekam na skonfrontowanie się z muzyką Philip Zoubek Trio na żywo, w intymnej przestrzeni klubowej. Koncertowa twarz tego składu może posiadać jeszcze inną mimikę, być może bardziej drapieżną i szorstką. Szyderczy chichot awangardy już dobiega zza kotary.

WhyPlayJazz | październik 2022

Strona Philipa Zoubeka »
Strona WhyPlayJazz »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy