Wpisz i kliknij enter

Rob Mazurek Exploding Star Orchestra – Lightning Dreamers

Dotykając duchów.

Przed kilkoma dniami rozpisywałem się o pierwszej wspólnej płycie Geralda Cleavera, Brandona Lopeza i Hprizma „In The Wilderness”. Perkusja Cleavera znów wraca, ale już w towarzystwie Roba Mazurka – amerykańskiego trębacza, kompozytora, wizjonera, interdyscyplinarnego abstrakcjonisty.

Rob Mazurek
Rob Mazurek, fot. Britt Mazurek

W ubiegłym roku miałem okazję porozmawiać z Mazurkiem o jego dwóch wydawnictwach: „Father’s Wing” i solowym materiale na trąbkę piccolo „All Distances Inform”. Oba albumy wydała francuska wytwórnia RogueArt. Mijają też trzy lata od poprzedniej płyty projektu Exploding Star Orchestra „Dimensional Stardust” (International Anthem | Nonesuch Records, 2020).

Najnowsze dzieło „Lightning Dreamers” zostało opisane jako kontynuacja „Dimensional Stardust”. Na tym drugim krążku słychać trąbkę Jaimie Branch. Nie ma już z nami tej wspaniałej amerykańskiej artystki. Pozostała muzyka i pamięć, o którą trzeba tak samo dbać – albo i mocniej – jak o twórczość. Gdy się spojrzy w książeczkę dołączoną do „Lightning Dreamers” to widnieje zapis, iż ten materiał Mazurek zadedykował właśnie pamięci Branch. Jaimie jest tutaj nie tylko duchem, ale i ciałem, gdyż na „Lightning Dreamers” pojawiły się sample z ubiegłorocznych paryskich koncertów Exploding Star Orchestry z udziałem Branch („Dream Sleeper”, „Black River”).

Zmienił się też studyjny skład muzyków w stosunku do tego z „Dimensional Stardust”, tak więc mamy wspomnianego Geralda Cleavera (perkusja), Jeffa Parkera (gitara), Craiga Tabora (wurlitzer, moog matriarch), Angelikę Sanchez (wurlitzer, fortepian, moog sub 37), Damona Locksa (głos, elektronika, samplery, tekst), Mauricio Takarę (perkusja elektroniczna, instrumenty perkusyjne) i Nicole Mitchell (flet, głos). Materiał na „Lightning Dreamers” zarejestrowano głównie w odległych studiach Sonic Ranch w zachodnim Teksasie, niedaleko obecnego domu Mazurka w Marfie.

Rozpoczynający całość „Future Shaman” od razu zabiera nas w wir rozbujanego funku przyszłości. Ten klimat zagościł już na „Dimensional Stardust”, ale dopiero teraz rozwinął się na tyle, by mocniej odlecieć w drapieżne brzmienia, co podkreśla świetna solówka na trąbce Mazurka (po latach wrócił do trąbki, odkładając kornet). W innych fragmentach lider obsługuję elektronikę i gra też na instrumencie dętym launedda – spotkanym przede wszystkim na Sardynii, to rodzaj potrójnej szałamai, nazywamy czasami potrójnym klarnetem.

„Dream Sleeper” oparty o słowa (poezję) Locksa rozczapierza złożoności harmoniczne, wydobywając improwizatorską swobodę (nie tylko na poziomie formy) i rozcyfrowane struktury nałożone na warstwę wokalną. Ostatecznie ten duży skład (są te sample z francuskiego koncertu) odpływa w zagęszczone, chromatyczne i melancholijne śnienie.

Przy „Shape Shifter” wydawcy sugerują obranie kierunku w stronę dawnego i nieco zapomnianego Isotope 217. Zdecydowanie coś tu jest z tego projektu, szczególnie jeśli chodzi o tłuste brzmienie basowego Mooga. Dla mnie dobrze łączy się też z aurą Weather Report, elektrycznym Milsem czy Tortoise. Choć to są tylko luźne skojarzenia, a nie zabetonowane naśladownictwo.

Strona „B” należy do „Black River” – najdłuższej kompozycji z całego zestawu – i „White River”. W tym pierwszym przeplata się materiał koncertowy z sesjami studyjnymi. Przy okazji tych dwóch utworów warto przytoczyć słowa Mazurka: „Spędziłem trzy lata mojego życia nad wspaniałą Rio Negro w Manaus w Brazylii, gdzie spotykają się rzeki Biała i Czarna. Zwyczajem i rodzajem odrodzenia jest pływanie łodzią do linii podziału/rozdzielenia tych dwóch wielkich rzek oraz nurkowanie w niej i przez nią, jako potwierdzenie prostej przesłanki (chociaż każdy z nas jest skądś indziej), że wszyscy pochodzimy z tego samego miejsca… gwiazd. Uczucie przemieszczania się między tymi wielkimi zbiornikami wodnymi – i przez nie – jest wyryte w mojej duszy na zawsze. Materiał wizualny i dźwiękowy (zarówno tematyczny, jak i wyobrażony) przywołuje duchy przeszłości, teraźniejszości i przyszłości wzdłuż tej potężnej rzeki. Podwodne prądy czasu, ruch systemów burzowych na niebie, delikatne kołysanie łodzi płynącej w górę rzeki, siła i intensywność, gdy wiatr zechce wiać i spadanie ulewny deszcz. Dźwięk węgorzy elektrycznych pod wodą, po drodze śpiewane melodie przez mieszkańców, miażdżące podmuchy błyskawic na niebie. Rzeka płynie dalej, dalej i dalej”.

„Black River” doskonale oddaje potęgę wymienionych żywiołów przez Mazurka. Jest tu istne ciskanie dźwiękiem z piorunującym natężeniem, ale też poetyckość, głęboka wrażliwość, tradycja i osobna etniczność tego niezwykłego miejsca na ziemi, jakim jest Rio Negro, a dokładnie styk obu tych rzek. Pod koniec nadpływa harmonizująca fala w postaci silnego tematu granego przez Sanchez na fortepianie. Jestem przekonany, że duchy Sun Ru, Billa Dixona i Art Ensemble of Chicago są zachwycone takim szamanizmem. Szaleństwo jak u filmowego „Fitzcaraldo” Wernera Herzoga. Wspaniała kompozycja! „White River” to z kolei dryfowanie choć po wciąż wzburzonej wodzie, z jakąś podwodną progresywną żyłą. Mnie przyszła na myśl bujność Genesis z lat 70., szczególnie jeśli chodzi o gitarę Parkera o zbliżonym brzmieniu do tego, jakie prezentował wtedy Steve Hackett, ale też Frank Zappa, John McLaughlin, Bill Connors (Return to Forever) czy Pete Bonas (Brand X).

„Lightning Dreamers” to mocny początek tego roku w chicagowskiej International Anthem, a w drodze są już kolejne wydawnictwa. Reasumując, jestem więcej niż ciekaw spotkania Roba Mazurka z moją ukochaną rzeką Biebrzą i tym, co mógłby wokół niej zaobserwować, a następnie jakby to wszystko przetworzył na swój muzyczny język. Mazurek od dekad dryfuje poza sezonowymi nurtami, modami i wątpliwymi naleciałościami. On wyznacza i nadaje charakter współczesnej muzyce czerpiącej świadomie z wszelakich tradycji, ale co ważne i odróżniające go od innych kompozytorów, to to, że jego uwaga, skupienie jest zawsze blisko natury, szeroko pojętego otoczenia. Gdzie by nie mieszkał (obecnie w Teksasie), to o tym nie zapomina i szuka w tym siły i harmonii. „Lightning Dreamers” wskrzesza różne dychy z Jaimie na czele, jest oczyszczeniem i muzyką na miarę obecnych czasów.

International Anthem | marzec 2023


Strona Roba Mazurka: www.robmazurek.com

FB: www.facebook.com/androidlovecry

Strona International Anthem: www.intlanthem.com

FB: www.facebook.com/intlanthem







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy