W oddechu siła.
Robinowi Fassie’emu – trębaczowi i kompozytorowi z Republiki Południowej Afryki – przyglądam się od jakiegoś czasu. Poznałem go kilka lat temu w grupie kontrabasisty Shane’a Coopera MABUTA. A przypomniał mi o nim perkusista Asher Gamedze na swoim tegorocznym albumie „Turbulence and Pulse”, na którym zagrał Fassie.
Mimo młodego wieku Fassie zaskakują ogromną dojrzałością, uduchowionym stylem i świetnym warsztatem. Bez cienia wątpliwości jeden z najbardziej obiecujących muzyków na południowoafrykańskiej scenie jazzowej. On ma muzykę we krwi, w końcu to bratanek słynnej i nieżyjącej już popowej wokalistki Brendy Fassie (1964-2004). To tylko kwestia czasu i będzie o nim jeszcze głośniej poza jego rodzimym krajem i… Norwegią!
Cofnijmy się do początków, bo – jak się okazuje – Fassie jest mocno związany z Północą. W pierwszej kolejności trębacz ukończył w Kapsztadzie Muizenberg High School, a następnie otrzymał propozycję wyjazdu w 2015 roku na studia w Grieg Academy w Bergen. Niedługo trzeba było czekać na pierwsze sukcesy Fassie’ego w Norwegii – rok później został zwycięzcą prestiżowego konkursu Jazz i sikte, co pozwoliło mu zagrać podczas Nattjazz i Sildajazz. W trakcie pobytu w Norwegii Fassie występował z wieloma artystami, na tej liście m.in. Miss Tati, Cfau and the Riot Monkeys, Eivind Austad Trio, Thomas Dahl Voksne Herrers Orkester, Bergen Big Band, Bodil Eldhuset Kvartett i metalowa grupa One Hundred And First.
Nie oznacza to, że Robin nie był wcześniej zauważony w RPA, wręcz przeciwnie – występował w przeróżnych znakomitych składach, np. w 2012 roku na Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Kapsztadzie wraz z zespołem Alexander Sinton Jazz Band, a także z Buddy Wells Sextet, Beatenberg, The Gavin Minter Septet, Black Coffee, Bokanim Dyerem, Zoe Modigą, Thandiswą Mazwai.
Fassie odbył również tournée po Mauritiusie i Republice Południowej Afryki wraz z wielokrotnie nagradzanym pianistą jazzowym, Nduduzo Makhathinim – zdobywcą prestiżowej nagrody Standard Bank Young Artist Award for Jazz 2015. Po udanej trasie grupa udała się do studia, aby nagrać nominowany do nagrody SAMA album „Listening To The Ground”. Dołączył także do sekcji dętej podczas dwudniowego wydarzenia zainicjowanego przez Alistaira Izobela pt. „Music Alla Kaap”, składając chociażby hołd Zaynowi Adamsowi – legendarnemu kapsztadzkiemu wokaliście. Warto też wspomnieć, że swego czasu Robin współpracował z projektem Little Giants, założonym w 1999 roku przez lokalne ikony jazzu Ezra Ngcukana i George’a Wernera. Przedsięwzięcie powstało po to, aby wspierać młodych muzyków poniżej dwudziestego piątego roku życia z Kapsztadu i okolic.
Trębacz założył też nowy zespół Robin Fassie Koncept Quintet/ RFK Quintet składający się norweskich młodych muzyków, takich jak gitarzysta Roar Bernsten, basista Åsmund Eikill, pianista Kjetil Mulelid i perkusista Sondre Veland. Do tej pory zagrali razem w Bergen, Oslo, Trondheim i Hamarze.
I właśnie z tym kwintetem Fassie nagrał swój debiutancki album „Intwasa: The Becoming”. Miesza się tu wiele wpływów, od muzycznej tradycji jazzowej Kapsztadu, przez wkład norweskich muzyków, po duchowe nawiązanie do rytuału przejścia Ulwaluko. Robin odwołuje się też do protestu studentów na rzecz bezpłatnej edukacji, który funkcjonował pod hasłem #feemustfall.
Materiał na „Intwasa: The Becoming” został zarejestrowany jeszcze w 2018 roku, ale wydany dopiero w marcu tego roku. Całość otwiera utwór „Klops Jol” z bardzo lirycznym, kontemplacyjnym, melodyjnym frazowaniem trąbki Fassiego, co sprawia, że można go umiejscowić w okolicach Christiana Scotta, Jaimie Branch i Roba Mazurka. I słychać, że towarzyszą mu wyśmienici instrumentaliści.
W „Intlungu Nentlupheko” mięsiście brzmiący kontrabas z sekcją rytmiczną, fortepianem i piękną trąbką harmonizują otoczenie. Momentami miałem skojarzenia z Nilsem Petterem Molværem, Hugh Masekelą czy Arve Henriksenem. W tym fragmencie wiodącą rolę odgrywa jednak trąbka Fassiego, ale nie jest to egoistyczne granie pod siebie, a jak najbardziej zespołowa koniunkcja, w postaci wspólnych myśli i emocji podlanych radością z wspólnego grania. Z dzisiejszej perspektywy kompozycja „AP’s Lament” jest hołdem dla południowoafrykańskiego pianisty Andre’a Petersena (1978-2001), który zagrał jeszcze tu na fortepianie. To wolno płynąca ballada oparta na rozciągniętej w czasie melancholii oplecionej aksamitną barwą kontrabasu.
Davisowsko i dostojnie pulsuje „The Altar Call (Enterlude)”, choć może trochę perkusja mogłaby tu inaczej zabrzmieć, mniej „pudełkowo”, a głębiej/bliżej ciała, zaś sama trąbka na bardzo wysokim poziomie. „Letter To Cecil Rhodes” pokazuje Fassiego i jego zespół z jeszcze innej strony – jest dobrze znana liryczna progresja trąbki, ale dochodzą do tego wyraźny perkusyjny nerw, improwizacja, solo kontrabasu przesiąknięte mocną i zapadającą w pamięć melodią trąbki, trochę elektroniki. Nie dziwi mnie to, że melodia jest mocną stroną trębacza, gdyż sam przyznał w jednym z wywiadów, że „w głębi serca jest artystą r’n’b”. Coda w postaci „Final Conclusion” wiedzie nas w nieco jeszcze inne rejony z dynamiczną jazz-rockowo-synkopowaną sekcją i tnącą na kawałki przestrzeń trąbką. Po czym wszystko znika i pozostaje niedosyt niż wszędobylski przesyt.
Pozostaje tylko czekać na kolejny materiał Robina Fassie’ego. Niech się nie zatrzymuje, niech gra, cieszy muzyką i jej tworzeniem. Drzemie w nim wielka siła, talent i niepohamowana pasja. Tylko oby w tym wytrwał. Chciałbym również, żeby w przyszłości częściej wystawi dźwiękowe pazury i może śmielej wszedł w łączenie swoich lirycznych tematów z poszarpanymi brzmieniami innych instrumentów, czy wydobytych chociażby przy pomocy elektroniki. Może jakaś wizyta w Chicago? Może współpraca z International Anthem? W końcu Fassie pojawił się na płycie Ashera Gamedze wydanej przez ten chicagowski label. Jednym słowem: powodzenia!
Self-released | marzec 2023
Strona FB Robin Fassie: www.facebook.com/robin.z.kock