Bierzcie i dzielcie się house’ową radością!
Nie biorę pod uwagę, że czytelnikom Nowamuzyka.pl trzeba przedstawiać Roberta Hooda (jeśli jednak ktoś z czytających te słowa nie kojarzy tej postaci, to bardzo proszę aby szybko sprawdził kto zacz, zanim przejdzie do dalszej części tekstu). Być może jednak ktoś przegapił, że tego doświadczonego wyjadacza techno z Detroit, w ramach twórczości pod pseudonimem Floorplan, od 2016 r. wspiera jego córka – Lyric Hood.
Wspólnie nagrali już cztery albumy. O pierwszym stworzonym przez Roberta i Lyric jako duet, tj. „Victorious”, opowiadał na naszych łamach Paweł Gzyl. Zachęcam do sprawdzenia tej recenzji, a ku wzmocnieniu tej zachęty używam z clickbaitowym zamiarem otwierającego cytatu z tekstu Pawła: „Kiedy Robert Hood gra w Berghain, nawet ci geje, którzy przed chwilą uprawiali seks w dark roomie, śpiewają na chwałę Jezusa.”
Wybór tego cytatu to nie przypadek – Robert Hood od bardzo dawna, zarówno jeśli chodzi o solowe wydawnictwa jak i te pod pseudonimem Floorplan, stara się wyrazić swoje umiłowanie do Pana. Jego silna wiara doprowadziła go do stworzenia w istocie autorskiej wizji house i techno, którą najłatwiej określić po prostu jako gospel tech-house. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej płyty rodzinnego duetu Hoodów – pt. „The Master’s Plan”, która jest olbrzymią eksplozją pozytywnej energii i miłości, hołdem dla Jezusa w rytmie szalonego parkietowego house’u i wreszcie uwielbieniem bliźniego, co słychać w niemal każdym słowie wokali poszczególnych utworów!
„What You Need”, „Get Your Thing Togerther”, „Don’t You Doubt It”, „We Stand In Need”, „We Give Thee Honor”, „Give Us Your Light” z gościnnym udziałem Dames Brown czy „Fake & Unholy”, w którym pojawia się ikoniczna Honey Dijon – to wszystko klubowe bangery, które rozkręcą absolutnie każdą imprezę (a Sylwester tuż tuż!), szalony taneczny house jak za starych dobrych czasów, kiedy wspólnotowość parkietu wyznaczały uśmiech, gremialny śpiew i mokre od potu koszulki, które często tajemniczo znikały w ułamku sekundy.
Robert i Lyric nawet na moment nie chcą się okiełznać energii swojej muzyki. Co więcej, podkręcają ją jeszcze, kiedy tylko się da – a to rozciągając ją w kierunku euforii trance („Summa Funk”, „Flashe No Deux”), a to torpedując melodię sążnistym bitem techno („Like Dat”, „Water”), a to wpuszczając na parkiet nieco dance-popowej lekkości („Feel It”, „No Ones Ready” czy „Don’t You Doubt It”) czy wreszcie nagle oddając głos dzikiemu krzykaczowi („The Curse Breaker”).
Ponoć sam Robert Hood powiedział, że ten album to „zaproszenie do wiecznego zbawienia”. Nie należy wątpić w słowa autora, a przy tym tak uznanego giganta sceny tech – house, natomiast jeśli kogoś to nie do końca przekonuje, niechże odsłucha kawałka „The Plan” z gościnnym udziałem Earthtone, którzy też pojawiają się w intro otwierającym album. W tym genialnym utworze, jednym z najlepszych z całej płyty, pojawiają się słowa:
„This is house / house for You / Get ready / This is a different kind of house / This is a SUPERNATURAL house / (…) DIVINE house / (…) house of BREAK THROUGH / house of HEALING (…)”
Myślę, że to powinna być najlepsza rekomendacja ku sięgnięciu po tę płytę. Tak radosnego, energetycznego i szerzącego pozytywne emocje house’u dawno nie słyszałam. Właściwie chyba nikt już takiego nie robi. Nikt, poza duetem Floorplan rzecz jasna! Dlatego, bierzcie i słuchajcie „The Master’s Plan”, bo to jedna z najradośniejszych płyt tego roku!
21 czerwca 2024 | Classic Music Company