Gotujące się chemikalia.
„Szarlatanów nikt nie kocha. Zawsze sami” śpiewa Marcin Świetlicki na ostatniej płycie Świetlików w ślad za Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim. W sposób niepozbywalny powyższy cytat przywarł do mnie w trakcie słuchania albumu „Stal”, za którego nagranie odpowiadają Atom™ oraz Jacek Sienkiewicz. Ponownie w tym roku mamy do czynienia z kooperacją polsko-niemiecką (przypomnienie poprzedniej) i ponownie jej efekt jest daleki od oczywistości czy codzienności. Nawet tej dzisiejszej, monotonnej.
Uważam, że dłuższe wprowadzenie zawierające charakterystykę obu artystów jest zbędne z racji tego, że obaj są doskonale znani. Zresztą Paweł Gzyl ostatnio miał okazję podzielić się z nami swoją opinią o Uwe Schmidt`cie korzystając ze swojej nieprzebranej wiedzy. „Stal” brzmi dość oszczędnie. Cały proces słuchania będzie wymagał od jego uczestnika większej koncentracji. Nie jest to album zrywny i obchodzi się z nami z wyjątkowo chłodnym dystansem. Twórcy postanowili oddać jego interpretację całkowicie w ręce chętnych, pozbywając się z niego wszelkich słów.
Moje odczucie odnośnie tej płyty są takie, że są to gotujące się chemikalia. Otwierający „Invar” brzmi niczym zapis rejestratora dźwięku z tajemniczego laboratorium. Tu coś pyknie, tam jakaś ciecz się przeleje, a aparatura odpowiedzialna za proces chemiczny znacząco zapiszczy. Proces wykluwania się tajemniczego efektu można usłyszeć w „AL-6XN”, którego powolnej rytmice towarzyszą przeróżne przepoczwarzone dźwięki, które swe ujście znajdują na łonie przyrody. Kompletnym odizolowaniem i bliskim sąsiedztwem urządzeń elektronicznych kusi „Spiegeleisen”. Błądzące w tle ludzkie echa sugerują, że to co tu powstanie dobre może nie być.
Świetny i jakże minimalistyczny jest „Celestrium”. Jest to utwór przy którym warto znieruchomieć, gdyż każdy nasz ruch spowoduje naruszenie konstrukcji tych faktur. Podobnie należy się zachować w trakcie następnego, napędzanego dynamicznym rytmem „Staballoy”. Moc elektronicznej wyobraźni artyści przedstawiają w błyskotliwym i migotliwym „Reynolds 531”. Muzyka eksperymentalna nie powinna być przecież oczywista. W dobie poradników na temat wszystkiego, dziennikarstwa telewizyjnego opartego nie na informowaniu, a na gotowej interpretacji, cała finezja swobody intelektualnej pozostała w niektórych pozycjach literackich oraz muzyce eksperymentalnej właśnie. Najczęściej jest to muzyka elektroniczna, dodam na marginesie. I “Stal” jest tego najlepszym dowodem.
More Music Agency / Recognition / NN | 2020
Bandcamp
FB Jacek Sienkiewicz
FB Recognition
Bardzo przyjemnie się tego słucha. Wydanie LP również bardzo ładne edytorsko, na grubym winylu, brzmi znakomicie. Oczywiście znacznie ciekawiej myśli się o tym w kontekście Sienkiewicza, bo Atom to gigant kroczący swoją autorską, niepowtarzalną drogą, niestroniący od flirtu z różnymi stylistykami, zatem taka Stal to dla niego chleb powszedni. Natomiast pan Jacek im starszy tym fajniejszy:) Jego solowa ostatnia płyta najlepsza w dorobku (wg mnie), a teraz kooperacja z Atomem, która należy również do udanych. Powodzenia!