Wpisz i kliknij enter

Shackleton & Zimpel – Primal Forms

Żarliwość i wrażliwość.

Przyjrzyjmy się bliżej okładce płyty. Dwa mikroorganizmy o podobnym kształcie niechybnie zbliżają się do siebie pozostawiając między sobą małą przestrzeń. Tak wyobrażałem sobie zawartość wspólnego albumu nagranego przez Sama Shackletona i Wacława Zimpla. Tak właśnie brzmiał mini-album „Long Weekend” nagrany przez Polaka z Jamesem Holdenem. Jakże miłe było zdziwienie kiedy okazało się, że byłem w błędzie. Już po przesłuchaniu albumu „Primal Forms” mogę przestrzec, aby mój błąd pozostał lepszy niż twój, drogi słuchaczu. Tej płyty należy wysłuchać. Tej płycie należy się najwyższe uznanie.

W tym roku Wacław Zimpel wydał już trzy płyty. Poza wzmiankowaną wyżej pozostaje wymienić „Massive Oscillations” oraz „Ebbing in the tide”. Występowanie w przyrodzie tak wysokiej artystycznej formy, w tak krótkim czasie, jest rzeczą rzadką. Tymczasem klarnecista nie zwalnia, a razem z Shackletonem tworzy duet wręcz idealny. Nie ma mowy o jakiś próbkach umiejętności albo materiale opartym na dwubiegunowości. „Primal Forms” tworzy symbiozę idealną.

Należycie się również rozpoczyna. „Pierwotne” formy rozchodzą się falami uderzeniowymi nie gorzej niż uczynił to Nicolás Jaar na „Telas”. Doskonała harmonia pielęgnowana jest przez obu muzyków, co owocuje ciągłym kołowrotkiem stylistyk w obrębie jednego utworu. Naturalnymi określeniami, którymi można się posłużyć do opisania ich muzyki, byłyby „psychodelia” bądź „mistycyzm”, ale ja zwrócę uwagę na dobry humor. Szczególnie uwypuklony w utworze tytułowym. Artyści nie tracą przy tym refleksyjności, a brzmienie zwala z nóg.

Przy całym bogactwie faktur, dźwięków, instrumentów, zderzenia matematycznej elektroniki Anglika z jazzowym minimalizmem Polaka powstała esencja jest wysoce refleksyjna. Świadczy o tym utwór numer dwa, czyli „Primal Drones”. W pewnym momencie na scenę wkraczają nawet skrzypce niosąc za sobą chaos i kotłowaninę urwaną w dobrym momencie. I kiedy już myślałem, że lepiej się po prostu nie da, nastał „Ruined Future”.

Otwarcie ostatniego utworu odnosi się do „Bitches Brew” Milesa Davisa. Nieprzypadkowo zresztą, gdyż album trębacza pochodzi z jego najbardziej elektronicznej ery. Wie o tym doskonale Shackleton skrupulatnie tworząc agresywne i zaczepne aranżacje elektroniczne. Spod nich wyłaniają się mocne partie Polaka, które z czasem zostają zastąpione minimalizmem spod znaku Steve`a Reicha, a na samym końcu objawia się matematyczna skrupulatność Shackletona. Żarliwość i wrażliwość obu twórców pozwoliła im na stworzenie niezwykle wyrównanego dzieła, które nie osiągnęłoby swojej wielkości, gdyby nie pozbycie się nadmiaru egoizmu jego twórców.

Cosmo Rhythmatic | 2020
Bandcamp
FB Zimpel







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Nieosłuchany
Nieosłuchany
3 lat temu

*Shackleton

Polecamy