Oto one. Płyty z 2019 roku, do których warto wracać. Bez konkretnych podziałów na style czy kraj pochodzenia.
Blockhead – „Bubble Bath”
Nastrojowy, leniwy instrumentalny hip hop w wydaniu mistrza – Tony’ego Simona. Nie jest to żaden kamień milowy w muzyce, ale kawał dobrego, oldschoolowego downtempo, którego teraz jak na lekarstwo. Koszmarna okładka to największy grzech tego wydawnictwa.
Jamila Woods – „Legacy! Legacy!”
Drugi album amerykańskiej pieśniarki i poetki to świeża, ale nieprzekombinowana propozycja powracających do łask brzmień z pogranicza neo-soulu i R&B. Na przekór, zamiast nowego albumu FKA Twigs, który pojawi się w niejednym jeszcze zestawieniu najlepszych płyt minionego roku.
Plaid – „Polymer”
IDM’owe, lekko matowe połamańce – bardzo charakterystyczne dla tego londyńskiego duetu – udowadniają, że Plaid ma mocno zarysowane własne DNA. „Polymer” prezentuje elektronikę wielowarstwową, nieprzewidywalną, w jakimś stopniu eksperymentalną, a jednocześnie harmonijną i subtelną.
Pełna recenzja tutaj
Floating Points – “Crush”
Dostajemy tutaj świeżą elektronikę spod auspicji Ninja Tune, która oferuje nam mnóstwo arcyciekawych rejonów brzmieniowych, rozpościerających się od deep housu, dubstepu, po niebanalny IDM. Są również momenty bardziej spokojne, minimalistyczne, delikatne.
Pełna recenzja tutaj
Kompozyt – „Hybridism”
Założenie było takie, by zaprezentować hybrydę tego, co analogowe z tym, co cyfrowe, żywe i martwe, miasto z naturą. Jednak nawet, jak nie wpadniemy w interpretacyjny groove autorów, to pozostanie nam wysmakowana porcja szlachetnego dub techno, dronowego ambientu z kratrockowymi echami.
Pełna recenzja tutaj
Hania Rani – „Esja”
Dla wielu płyta skupia niczym w soczewce surowość i piękno Islandii. Tak naprawdę, ma ona w sobie o wiele więcej uniwersalnych elementów. Autorski modern classical najwyższej jakości.
EABS – „Slavic Spirits”
Wielka niewiadoma towarzyszyła oczekiwaniom na następcę świetnej „Repetitions”. Finalnie dostaliśmy materiał zupełnie inny, pełen nieoczywistych, esencjonalnych, przepełnionych dramaturgią dźwięków. Wszystko ku chwale naszej tajemniczej, nie do końca uświadomionej słowiańskiej narracji, przyćmionej przez inny dominujący porządek…
Pełna recenzja tutaj
Abul Mogard – „Kimberlin”
Dostojna, ciężka, linearna, mająca swoją własną trajektorię muzyka, która powstała jako ilustracja dźwiękowa do krótkometrażowego filmu Duncana Whitleya. Kontekst powstania przypomina zeszłoroczny projekt Nanook of the North. W obydwóch przypadkach muzyka wcale nie gra drugich skrzypiec.
Pełna recenzja tutaj
Burial – „Tunes 2011-2019”
To jest dopiero prawdziwy unburial! Odkopane pudełko ze starymi nagraniami z minionej dekady. Mistrz nakładania dubstowego filtru na rozmaite sample, również te żenujące. Brawo panie Bevan!
Pełna recenzja tutaj
The Comet Is Coming – „Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery”
Jazz bez cukru. Futurystyczny, momentami opętany, burzliwy, złowrogi, dynamiczny, wytrawny, wizjonerski. Obecność syntezatorów nadaje elektronicznej lekkości stanowczym brzmieniom saksofonu i perkusji. Słychać tutaj również obcowanie duchów z Sun Ra.
Pełna recenzja tutaj