Holenderski producent łączy różne elementy w typową tylko dla siebie wizję radykalnie przetworzonego techno.
|
Holenderski producent łączy różne elementy w typową tylko dla siebie wizję radykalnie przetworzonego techno.
Jeszcze nie przebrzmiały echa znakomitych nagrań irlandzkiego duetu opublikowanych na czternastej części cyklu „Monad”, a już Stroboscopic Artefacts dostarcza nam trzy nowe utwory Lakkera.
Claude VonStroke ma zasięg ramion jak bracia Kliczko – obejmuje większość elektronicznych gatunków.
Zaskakująco udane połączenie monumentalnego prog-rocka z hipnotycznym techno i rozmarzonym ambientem.
Większość płyty powstała na analogowych syntezatorach, co odzwierciedla fascynację niemieckiego producenta klasycznymi brzmieniami z Detroit i Berlina.
Szwedzki producent gra tym razem na bardziej abstrakcyjnych dźwiękach, rezygnując z nazbyt oczywistych melodii.
Rrose kontynuuje na najnowszym wydawnictwie najważniejsze wątki zawarte na swych pierwszych płytach dla Sandwell District.
Ten materiał powinien się świetnie sprawdzić na żywo – będąc zaskakująco sugestywnym połączeniem brutalnej furii i tęsknej nostalgii.
Trzecia płyta długogrająca hiszpańskiego twórcy to wyjątkowe wydawnictwo w jego dyskografii – ponieważ postanowił on połączyć na niej typowe elementy dla swoich dwóch projektów.
Niemiecki producent postanowił tym razem zaprezentować się również od nieco innej strony.
Patrząc na muzyczne CV Jona Hopkinsa, można śmiało stwierdzić, że jest poważnym gościem. Co daje nam jego najnowszy, czwarty solowy album „Immunity”?
Nowy album chorwackiego producenta urzeka równie klasycznym pięknem, jak jego ubiegłoroczne arcydzieło .
Latynoski producent rozstawia po kątach resztę konkurencji ze swego pokolenia.
Dzięki serii „Monad”, prowadzonej przez Stroboscopic Artefacts od dwóch lat, poznaliśmy już całe grono ciekawych wykonawców z różnych stron świata. Tym razem padło znowu na Włochy.
Wysublimowane i jedyne w swoim rodzaju francuskie EBM / techno.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa pracuś następuje przekierowanie do hasła Dominick Fernow. A przynajmniej powinno. W ciągu ostatnich lat pochodzący z Wisconsin artysta gościnnie udzielał się na gitarze, syntezatorach, prowadzi własną wytwórnię Hospital Recordings, sklep muzyczny, oraz, przede wszystkim, nagrywa solowy materiał. Po kilku wydawnictwach pod aliasem Vatican Shadow, eksplorujących obsesje na punkcie wojskowej propagandy w klimacie industrialnego techno, w bieżącym roku Fernow powrócił z nową płytą, znów jako Prurient.
Detroit, Sheffield, Londyn, Berlin i Rzym na jednej płycie. Do tego same asy w rękawie.
„You cannot kill the 4/4 rhythm of techno… It’s like an evil plant that does not want to die”*
Złośliwi twierdzą, że scenę techno tworzy w Berlinie tylko dwieście osób. Reszta to przyjezdni. Jak jest naprawdę?
Upały już minęły – dlatego na rozgrzewkę proponujemy zestaw klubowych killerów z wytwórni DJ Hella w secie jego podopiecznej – Rominy Cohn.